U Danielli Mery-Valenzuela zdiagnozowano koronę 12 grudnia. To było jak przeziębienie, może trochę większe przeziębienie.
Miesiąc później nagle Daniella raz jeszcze zachorowała.
– Dostałam bardzo wysokiej gorączki i brakowało mi tchu. Nie mogłam normalnie chodzić, tak jakbym miała problemy z równowagą- mówi 16-latka.
Paracetamol i Ibux nieco obniżyli gorączkę. Ale nie na długo.
Na izbie przyjęć powiedziano jej, że ma paciorkowce i przepisano jej antybiotyk. Ale dalej jej stan nie polepszał się. Dlatego raz jeszcze pojechała na pogotowie. Pogotowie zadzwoniło do szpitala w Elverum, ale odmówiono przyjęcia. Zamiast tego dziewczyna dostała kolejną receptę na antybiotyk.
To też nie pomogło.
Kiedy jej ojciec wrócił do domu z nocnej zmiany kilka dni później, zdał sobie sprawę, że sytuacja jest bardzo poważna. Daniela miała ponad 40 gorączki przez dziewięć dni.
– Była bardzo zdyszana i ledwo mogła chodzić. Wyglądało to bardzo niedobrze, mówi ojciec Daniel Silva.
Chciało mi się płakać
Po raz trzeci próbki pobrano na izbie przyjęć. Wyniki były fatalne. Wszystkie pobrane próbki – pierwsza w sobotę, następnie w poniedziałek i czwartek – były równie złe.
– Przyjął nas nowy lekarz, który powiedział, że powinnam trafić do szpitala wcześniej, moje wyniki były bardzo zle i pogarszały się z dnia na dzień.- mówi Daniella.
Na oddziale ratunkowym szpitala w Elverum 16-latka została przyjęta przez całą grupę lekarzy. Pobrali wiele próbek i zrozumieli, że mogą to być powikłania pokoronowe. Bardzo poważne powikłania.
– Bardzo się bałam, mówi Daniella.
Z Elverum przenieśli dziewczynę do Ullevål w Oslo, gdzie została podpięta pod respirator na pięć dni. To było przerażające doświadczenie zarówno dla Danieli, jak i jej ojca.
– Na szczęście pozwolono mi być z nią. Siedziałem z nią cały czas – mówi ojciec.
Daniella otrzymała MIS-C. Jest to rzadka, ale poważna choroba zapalna u dzieci lub młodzieży, która może wystąpić w ciągu kilku tygodni po zachorowaniu na COVID-19.
To jest MIS-C – poważna choroba zapalna
MIS-C to wieloukładowy zespół zapalny u dzieci i młodzieży, który może wystąpić na kilka tygodni i po zachorowaniu na COVID-19.
Co to jest MIS-C?
MIS-C to nowa choroba, która może wystąpić u dzieci i młodzieży po zakażeniu SARS-CoV-2. Skrót MIS-C powstał z angielskiej nazwy choroby: „Multisystem Inflammatory Syndrome in children”. Choroba jest stanem zapalnym kilku narządów: skóry, błon śluzowych, serca, płuc, przewodu pokarmowego, wątroby, nerek, po przejściu Covid-19.
Więcej informacji: https://www.medexpress.pl/wieloukladowy-zespol-zapalny-u-dzieci/80393
Prognoza krótkoterminowa jest dobra. Dzieci często są poważnie chore na MIS-C, ale większość z nich szybko dochodzi do siebie po około tygodniu leczenia. Śmiertelność w ostrej fazie w USA wynosiła 1,8%. W Szwecji dotychczas nie zgłoszono żadnych zgonów.
Jest jeszcze za wcześnie, aby określić, czy choroba ma jakiekolwiek długoterminowe skutki.
– Nie życzę tego nikomu
Rodzice silnie reagują na to, że córka nie została od razu wysłana do szpitala. Teraz złożyli skargę do rzecznika praw pacjentów i administratora stanu.
– Dlaczego? Dlaczego nie została przyjęta wcześniej, skoro było tak źle, pyta Daniel Silva
Rodzice pytają, dlaczego wcześniej nie było żadnej reakcji, skoro już pierwsze wyniki z krwi były bardzo słabe. Lekarze mieli dziennik dziewczyny, a ona musiała 3 razy dobijać się do lekarzy by zechcieli jej pomóc.
– Dlaczego nie wpadli na to, że to może mieć coś wspólnego z koronawirusem? Zaufaliśmy lekarzom. Ufaliśmy, że antybiotyk zadziała, ale nie zadziałało. To skandal, że musieliśmy sie trzy razy prosić, a nasze dziecko było w fatalnym stanie- mówi ojciec.
– Przestraszyłem się, gdy lekarz powiedział mi, jak jest źle. Wtedy poczułem, że chcę tylko płakać i płakać.
Opowiadają tę historię w nadziei, że nikt nie będzie musiał doświadczyć tego samego, co oni.
– Nie chcę, żeby jakieś dzieci tego doświadczyły. Nie chcę, aby rodzice tego doświadczyli. Ponieważ to było po prostu piekło. Widząc swoją córkę w tak złym stanie, wiedząc, że mogła stracić życie. Nie życzę tego nikomu – mówi ojciec.
Na ostrym dyżurze
Bent Lindberg, główny lekarz w izbie przyjęć w Hedmarken, twierdzi, że sprawa dotknęła pracowników izby przyjęć.
– Traktujemy tę sprawę bardzo poważnie. Byliśmy bardzo smutni, że ta młoda dziewczyna miała tak poważną chorobę. Odetchnęliśmy z ulgą, gdy wyzdrowiała, mówi Lindberg. Prawdopodobnie dziewczyna mogła być przyjęta do szpitala wcześniej.
W związku z tym same służby ratownicze przesłały sprawę do administratora stanu i poprosiły lekarza powiatowego o ocenę ich roli oraz o to, czy powinni byli wcześniej zrozumieć diagnozę.
Line Kathrine Lund, główny lekarz pediatrii w szpitalu w Elverum, mówi, że MIS-C jest bardzo rzadki, ale poważny.
Nie potrafi odpowiedzieć, dlaczego pierwsze zapytanie do szpitala zostało odrzucone. Prawdopodobnie nie zauważono, że 16latka przeszła w ostatnich tygodnia COVID-19.
– Na oddziale dziecięcym jesteśmy bardzo dobrze przygotowani. Dlatego myślę, że zabralibyśmy ją tutaj natychmiast, gdybyśmy otrzymali informację, że przeszła covid-19 w ostatnich tygodniach – mówi przełożona.
Mówi, że zrozumieli, o co chodzi dopiero przy trzeciej wizycie dziewczyny na pogotowiu.
– Więc kiedy przyszła, byliśmy gotowi z personelem oddziału intensywnej terapii i pobraliśmy niezbędne próbki i szybko rozpocząć leczenie, mówi Lund.
Ponieważ do tej pory było bardzomało takich przypadków, wysłali ją do Ullevål, gdzie lekarze mają większe doświadczenie w leczeniu tego schorzenia.
Niewłaściwe leczenie
Rzecznik pacjenta podejrzewa, że Daniella nie otrzymała odpowiedniego leczenia na izbie przyjęć. Sprawa została wysłana do Norweskiego Urzędu ds. Odszkodowań.
– To poważne niedopatrzenie i błąd lekarski. Myślę, że w tej sprawie wiele wskazuje na to, że istnieje powód do wygrania sprawy- mówi starszy doradca Marit Alver Jacobsen.
-Niedługo wrócę do codziennego życia
Po pięciu dniach Danieli odłączono od respiratora i ponownie zaczęła się ruszać.
– To straszne , kiedy uświadomiłam sobie, że mogłam umrzeć, mówi 16-latka
Teraz jest w domu od dwóch tygodni, ale nadal nie czuje się dobrze. Codziennie wykonuje ćwiczenia poprawiające pojemność płuc. Podczas badań kontrolnych lekarze obserwowują zarówno serce, jak i płuca.
– Jeszcze nie mogę być sama. Muszę wdychać i dmuchać w ten gwizdek i być aktywną. Muszę dużo chodzić, żeby nie dostać zakrzepów w nogach i nosić pończochy wspierające krążenie.
Ale zauważa, że wszystko idzie lepiej.
– Teraz mogę oddychać znacznie głębiej niż wcześniej. Jestem dobrej myśli, jestem na drodze do wyzdrowienia i niedługo wrócę do codziennego życia.
Teraz jej celem jest ponowne pójście do szkoły i przebywanie z przyjaciółmi.
Źródło: NRK