Nie wiem czy ten wpis nazwać felietonem czy zbiorem myśli. Znacie mnie – to ja Kaja, ta sama co zaciesza się czasem głupio na Waszych ekranach.
Mam to narzędzie, więc pozwalam sobie je użyć…
Rozpętała się dyskusja wokół imion, przedstawiania się za granicą, tożsamości narodowej, umiejętności przyznania skąd jesteśmy skąd pochodzimy.
Gdy przyjechałam tu do Norwegii prawie 9 lat temu zaskoczona byłam gdy ktoś po polsku w miejscu publicznym mówił po cichu, tak by nikt nie usłyszał. Jak koleżanka do psa mówiła po norwesku – bo to pies rodzony w Norwegii!! łapałam się za głowę, bo po co?
Nie nazywam się Katarzyna Zielińska czy Grzegorz Brzęczyszczykiewicz moje imię ułatwia mi funkcjonowanie w społeczeństwie, tak to prawda. Ale czy to jest problem by zamiast Grzegorz mówili do nas Gregor? Zamiast Michał Michael, zamiast Katarzyna – Kasia lub Kate. Kwestie Basi przemilczę 😉
ale nazwisko ??
Nazywam się Kaja Dobrosława Szulc-Nweke…. tak, tak pośmiejcie się z Dobrosława, przywykłam 😛
Kaja – cholera wie po jakiemu, bo to nie polskie, ale też i nie norweskie
Dobrosława – po babci! Dokumenty z banku norweskiego uznali, że to Dobrosla
Szulc – ni to po polsku, ni to po niemiecku, Norwegowie nie mają pojęcia co zrobić z tym Sz- , nie do wymówienia, nie do wytłumaczenia. Ewa mówi, że to żydowskie …. jeszcze lepiej …
no i to Nweke nieszczęsne – niby po angielsku, ale nikt, nawet najbliżsi nie wiedzą jak to wymówić. Jak to Pani z polskiego banku zadzwoniła kiedyś do mnie – czy mam przyjemność z Mają Nowak? Zupełnie nie skumałam, że może mieć mnie na myśli….
Mimo utrudnionej możliwości przedstawiania się w jakimkolwiek języku nigdy ale to nigdy nie wpadłam na pomysł by skłamać o swoim pochodzeniu. Jestem z Polski, tam się urodziłam, tam się wychowałam i MIMO wszystkich złych opinii na temat Polaków za granicą będę bronić swojej tożsamości narodowej. Nigdy nie powiem jak w filmie “Norwegian Dream”, który wchodzi do norweskich kin w marcu, że jestem z …. skądkolwiek….
btw. ja film już widziałam, ale o tym napiszę Wam w innym “felietonie” 😛 (tak, tak zamierzam je pisać w tym roku !!!) Obserwujcie stronę filmu Norwegian Dream – Norweski sen – tak serio serio, kliknijcie like fanpage’a 🙂
A co z moimi dziećmi?
“Mamo…. ja jestem Polka czy Nigeryjka, urodziłam się w Norwegii. Skąd ja jestem?” Jaka jest dobra odpowiedź na to pytanie? Nie mam pojęcia…

Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy jakie trudności mają inne nacje w tym kraju. Ale to już temat dłuższy i chyba nam nie potrzebny, skupmy się więc egocentrycznie na nas – NAJWIĘKSZEJ MNIEJSZOŚCI W TYM KRAJU.
Przedstawianie się to pikuś, ale może warto zmienić nazwisko?
Jedna koleżanka podpowiedziała mi, że ona szuka pracy z norweskim nazwiskiem bo łatwiej. Nie wiem jak ona to robi… Czyżby przy podpisywaniu umowy robi “upps nie nazywam się Anne Pettersen tylko Anna Grzegorzewska…”
Kiedyś z Ewą żartowałyśmy sobie, że najlepsze jest jakieś nazwisko Pettersen , no ale ja przecież Petters datter !! I kij! od dzisiaj tak się będę przedstawiać – zgodnie z prawdą! Kaja Pettersdatter i niech tak zostanie…
Nigdy nie rozumiałam zmian nazwiska na jakieś lepiej brzmiące… Czy naprawdę nazwisko ma znaczenie? Czy łatwiej znaleźć pracę za granicą nazywając się po norwesku? 9 lat temu nie przeszłoby mi to przez myśl a teraz… coraz częściej watpię, ale trochę przywiązana jestem “do korzeni” …
W mojej opinii strasznie to smutne by udawać, że się jest kimś kim się nie jest ….ale to takie moje… a może to w ogóle nie ma znaczenia …