Wraz z lockdownami, zamkniętymi klubami i życiem nocnym upada też branża taksówkarska…
– Nauczyłem się oszczędzać, gdzie mogę, ale jestem bliski śmierci, mówi Kim Mikkelsen Knutsen.
Pracuje jako taksówkarz w Alcie we Finnmarku. Knutsen jest samotnym ojcem.
Aby zarobić wystarczająco dużo pieniędzy na jedzenie taksówkarz musiał pracować minimum 60 godzin tygodniowo.
– To wpływa na moje morale. Nie mogę być z synem tak bardzo, jak bym chciał, mówi Knutsen.
Syn również zaczyna tęsknić za ojcem.
– To nie jest fajne, że wciąż go nie ma. Mamy mało czasu na wspólne odrabianie lekcji i tym podobne – mówi 9-letni Egil Knutsen.
Prawie nie widzi swojego syna
Powód długich dni i niewielkich pieniędzy wynika z faktu, że taksówkarze pracują na prowizję. Oznacza to, że zarabia tylko wtedy, gdy mają pasażerów.
A podczas pandemii automatycznie maja dużo mniej kursów niż wcześniej.
Zdażało się, że Knutsen 4 godziny stał na postoju nie widząc ani jednego klienta.
– Nie wiem, co zrobię, jeśli nie uda mi się dać chłopcu jedzenia i dachu nad głową – mówi z rezygnacją.
Knutsen nie posiada własnego samochodu. Jest tak zwanym „kierowcą najemcą”, który do jazdy wykorzystuje auto firmy taksówkowej.
Duży problem w całym kraju
Ale taksówkarz z Alty nie jest w tej sytuacji sam. Inny taksówkarz mieszkający w Tromsø, z którym rozmawiało NRK, powiedział, że zarabia średnio tylko 40 koron za godzinę.
Øystein Trevland, przewodniczący Stowarzyszenia Taksówek, przedstawia ponurą sytuację kierowców w całej Norwegii.
– Życie z pensji, którą niektórzy otrzymują teraz, jest prawie niemożliwe – mówi Trevland.
W konsekwencji wielu musiało odejść. W 2020 roku 3000 osób rzuciło pracę jako taksówkarze. Prezes zarządu potwierdza, że to bardzo duża liczba. Możliwe, że gdy społeczeństwo wróci do normalnosci nie będziemy mieć wystarczającej liczby taksówek.
Vegard Einan (H) z Ministerstwie Pracy i Spraw Socjalnych, wie o problemie i mówi, że pracują nad lepszym programem.
– Musimy stworzyć plan dla branży taksówkarskiej. Musimy zaaranżować nowe systemy zabezpieczenia dochodów dla kilku grup. Ale wdrożenie planu prawdopodobnie nie nastąpi w tym roku, mówi Einan.
Uważa również, że odpowiedzialność spoczywa na firmach taksówkowych. Knutsen nie jeździ własnym samochodem ale wynajmowanym, nie ma podstawy pensji – minimalnego wynagrodzenia, a tylko prowizję.
Einan twierdzi, że firmy taksówkarskie powinny płacić za godziny przepracowane, a nie prowizyjnie jak dotychczas.
Rozważanie rezygnacji
Kim Mikkelsen Knutsen mówi wprost, ża załuje ze nie został zwolniony po czasie dobrych zarobków, bo będąc na bezrobociu miałby większe pieniądze niż teraz. A teraz jest za późno …
– Nie powinno być tak, że pracując nadal zarabiam mniej niż ci, którzy zostali zwolnieni.
Teraz zawarł porozumienie z pracodawcą, zgodnie z którym kończy codziennie o 15.30, aby mógł zająć się swoim synem.
Ale jeśli nie będzie poprawy dla branży taksówkarskiej, rozważa rezygnację.
– W pewnym momencie muszę zdecydować. Mój syn będzie traktowany priorytetowo.
Źródło: NRK