Spór o ´miejsce pamięci – Utøya ´ nie powinien dotyczyć uszczerbków na zdrowiu i traumy, ale demokracji.
Raport z ´Ressursklinikken´ pokazuje, że wiele osób sąsiadujących z Utøykaia (nabrzeże Utøya) może doznać uszczerbku na swoim zdrowiu. Heiko Junge / NTB.
W planowanie pomników powinny być zaangażowane wszystkie strony.
W Uviten Nina Kristiansen, Marit Simonsen, Ole Jacob Madsen i Simen Gaure piszą co tydzień o złych badaniach, żenującej komunikacji, ignoranckich propozycjach politycznych i czystym oszustwie.
Niedawno zapadł wyrok sądu okręgowego Ringerike w sprawie planowanego ´miejsca pamięci – 22 lipca´ na Utøyakaia w gminie Hole. Szesnastu sąsiadów, którzy pozwali państwo i AUF, nie uzyskało poparcia przeciwko budowie 77 kolumn z brązu ku pamięci poległych w Dzielnicy Rządowej i na Utøya.
Najważniejsze znaczenie dla sprawy ma trauma psychiczna. Jest to psychiczna reakcja na przytłaczającą, beznadziejną lub zagrażającą życiu sytuację.
U większości ludzi reakcje na pojedyncze traumatyczne wydarzenie zmniejszają się po pewnym czasie. U niektórych dolegliwości mogą się utrzymywać lub nawracać. Takie wzorce reakcji kwalifikują się do rozpoznania zespołu stresu pourazowego (PTSD).
Wśród ocalałych z Utøya 11,7 procent spełniało kryteria PTSD cztery do pięciu miesięcy po akcie terroryzmu. Ale reakcje traumatyczne dotknęły również krewnych, pracowników pomocy i wolontariuszy
Brak pytania dotyczącego traumy
Dlatego właśnie trauma ma kluczowe znaczenie dla konfliktu. „Narodowe miejsce pamięci na Utøya będzie zbyt silnym przypomnieniem owej traumy” – napisała rzecznik sąsiadów Anne-Gry Ruud.
Miejsce pamięci mogłoby nie tylko wywołać traumę. Ostrzegano również przed „retraumatyzacją turystyki terrorystycznej”, jeśli pomnik prowadziłby do napływu wielu gapiów.
Powodowie zamówili raport z ´Ressursklinikken´. Stwierdzono, że „17 z 18 zbadanych sąsiadów Utøykaia jest zagrożonych rozwinięciem się rożnego rodzaju psychicznych uszczerbków na zdrowiu”, jeśli miejsce pamięci zostanie zrealizowane.
Szacunki statystyczne skłoniły profesora psychiatrii Einara Kringlena do włączenia się do dyskusji poprzez dziennik Dagbladet: „Często mówi się, że w naszym kraju jest za mało psychologów i psychiatrów. Może naprawdę mamy ich za dużo?´´- zapytał retorycznie.
Po ogłoszeniu wyroku artykuły w VG, Dagsavisen i Dagbladet jednogłośnie mogły teraz wskazywać, że wielu uważało, iż cała ta sytuacja to już za wiele. Obciążenie jakie mogli otrzymać sąsiedzi, nie mogło przeszkodzić w stworzeniu pomnika ofiar aktu terroru z 22 lipca.
CZYTAJ TAKŻE: Samotność może mieć wpływ na Twój mózg
Przecież trauma narodowa góruje nad traumą mniejszości. Ale wcale nie musiało tak być.
Ważne, aby zostać wysłuchanym.
Podczas ustanawiania pomnika Jonasa Dahlberga „Memory Wound” na Sørbråten, Ministerstwo Samorządu Lokalnego i Modernizacji (KMD) zażądało raportu na temat konsekwencji psychospołecznych. Raport został przygotowany przez Narodowe Centrum Wiedzy o Przemocy i Stresie Urazowym (NKWTS).
Decyzja została już podjęta, ale chciano się dowiedzieć, czy „fizyczne upamiętnienie” jest potrzebne dla dobra lokalnej społeczności. „Ozdobny dywan położony na ranę”, jak określił to jeden z ankietowanych sąsiadów.
W raporcie zauważono, że niewiele jest badań dotyczących wpływu miejsc pamięci na mieszkańców tego obszaru. Nie jest też pewne, czy można cokolwiek wywnioskować z psychologicznych i społecznych skutków wpływu jednego pomnika na drugi. Raczej reakcje emocjonalne wywołane przez pomniki są prawie tak wyjątkowe, jak wydarzenia historyczne, które reprezentują.
Z drugiej strony NKTVS zaleca, aby wszystkie strony aktywnie uczestniczyły w tworzeniu miejsc pamięci, nie tylko na szczeblu lokalnym. Jeśli proces jest zbyt odgórny, a zainteresowane strony nie doświadczają bycia wysłuchanymi, spowoduje to sprzeczności i będzie miało negatywne konsekwencje psychologiczne i społeczne.
Ale zamiast „większej demokracji” niefortunnym końcem miejsca pamięci Utøya stał się przymus, prawo i psychiatria.
Źródło: Aftenposten Ole Jacob Madsen