Od 18 stycznia działa system rekompensat, który pomoże przedsiębiorcom przetrwać kryzys. Ale właściciel restauracji Eirik Sevaldsen nie spodziewa się wsparcia.
Eirik Sevaldsen prowadzi siedem restauracji w Oslo. Każda restauracja ma swój własny dział.
Dwie restauracje spełniają wymóg utraty dochodu w wysokości co najmniej 30 procent. Niemniej jednak restaurator nie spodziewa się wsparcia.
Niestety wyniki wszystkich restauracji są łączone, gdy ma zostać obliczone wsparcie władz. Zarówno te, które dobrze sobie poradziły w dobie korony jak i te na skraju upadku.
– Gdybyśmy zorganizowali każdą restaurację z innym numerem organizacyjnym, otrzymalibyśmy wsparcie – mówi.
Niewystarczający system
Terje Lien Aasland, rzecznik Partii Pracy, uważa, że nowy system odszkodowań jest niewystarczający.
– Powinien to być program bezpośrednich subsydiów oparty na załamaniu obrotów w branży, uważa Aasland.
Uważa, że środowisko biznesowe doświadcza krytycznych warunków.
– Ekwipunek zostanie utracony. Część produktów takich jak żywność i napoje będzie trzeba wyrzucić, mówi Aasland.
Rzecznik polityki fiskalnej Partii Centrum, Sigbjørn Gjelsvik, również krytycznie ocenia sposób rozwiązania systemu wsparcia.
Uważa, że w programie istnieją poważne błędy, które należy usunąć.
– Firmy muszą uzyskać rzeczywiste pokrycie kosztów stałych. Jak twierdzi Gjelsvik, obecny program ma poważne wady.
Nie ma idealnego modelu
Minister Handlu i Przemysłu Iselin Nybø rozumie krytykę. Jednocześnie istnieje kilka programów, które razem pomogą branży restauracyjnej, mówi Nybø.
Uważa, że nie ma modelu, który może przynieść korzyści wszystkim.
– Jeśli wybierzesz inny model, przekonasz się, że ma on również słabe strony – mówi minister.
Nybø uważa, że program został wybrany w sposób, który pomoże jak największej liczbie osób i ma szerokie podstawy.
– Otwarty dzisiaj system został skonfigurowany w taki sposób, że może przetworzyć tysiące wniosków w krótkim czasie i szybko wypłacić pieniądze, mówi Nybø.
Źródło: NRK