Hildur (84 l.) chciałaby umrzeć w domu w obecności męża.
Hildur choruje na chłoniaka od półtora roku, a po sześciu zabiegach chemioterapii i radioterapii jest obecnie pod opieką paliatywną. Choroba jest nieuleczalna. Jest jej ciężko pogodzić się z tym ale zdaje sobie sprawę z tego, że czeka ją śmierć. “Mój czas minął i nie ma już nic co możemy zrobić by wyleczyć ciało. Mam więc teraz czas, żeby się nad tym zastanowić, przygotowuje się na śmierć. Myślę, że to będzie jak znieczulenie. Każdy może wierzyć w to, co chce, ale wydaje mi się, że tak właśnie jest”, mówi.
Jeśli zapadnę w taki sen, wolałbym, żeby było ciemno, chciałabym zamknąć oczy i po prostu „zsunąć” się w nicość.
Hildur już podjęła decyzje. Zdecydowała, że umrze w domu. Jest pod ścisła opieką pielęgniarek paliatywnych z okręgu Østensjø,
który ma własny zespół dla ciężko chorych.
Hildur i jej mąż Jan są razem od 63 lat. Dzięki wsparciu gminy mogą pozostać razem w domu do samego końca i przyjmować wizyty bliskich, kiedy tylko zechcą. Jan jest wdzięczny za wsparcie, jakie otrzymuje od zespołu za to, że mogą przebywać w domu, gdzie najbliższa rodzina może przyjeżdżać.
Listopad, to czas zadumy i przemyśleń na temat śmierci. Hildur jest świadoma swojego odejścia. Jej mąż ma oczy pełne łez, nie wie jak można istnieć bez Hildur, byli razem od zawsze. Pielęgniarki i opiekunki z opieki paliatywnej odwiedzają ich i podziwiają, za wzajemne wsparcie, miłość, szacunek i świadomość. Nie jeden z nas chciałby być pewny, że w chwili kiedy będzie odchodził, będzie się to odbywać w otoczeniu osób które kocha i które go kochają. Wśród całej niesprawiedliwości tego świata, jedna rzecz jest pewna, sprawiedliwa i dotyczy każdego z nas. Śmierć. Mało kto może wybrać sposób i uczucia które będą mu towarzyszyć w chwili kiedy umrze. Hildur, mogła. Hildur żyje w Norwegii.