Artykuł tłumaczony przez lektorów z norweski.online
W ostatnich tygodniach 18 z 28 strażaków zrezygnowało z pracy w stray pożarnej na znak protestu. Tore Tendal (45 l.) miał dość, gdy przeczytał o sobie na Messengerze.
W maju 2020 r. zaczęło palić się w stodole we wsi Skånevik w gminie Etne w zachodniej Norwegii. Straż pożarna przybyła do miasta i ugasiła pożar.
Wśród mieszkańców miasta był strażak Tore Tendal. W ostatnich latach był naszym kierownikiem awaryjnym i kierownikiem stacji w wiosce liczącej 500 mieszkańców.
– Trudno zliczyć, ile pożarów ugasiłem – mówi.
Ale to, co wydarzyło się po tym pożarze, miało poważne konsekwencje dla Tendal’a.
Połowa rezygnuje
Ogień w stodole zgasł, ale pod powierzchnią straży pożarnej tlił się od dłuższego czasu. Zaszło to tak daleko, że gotowość przeciwpożarowa w całej gminie została zagrożona.
W ostatnich tygodniach z pracy zrezygnowało 18 z 28 strażaków, zarówno w remizie w Skånevik, jak I w głównej remizie w Etne.
Okres wypowiedzenia szybko mija, gminy zachodniej Norwegii stają przed kryzysem.
– Płonie, ujmując to w ten sposób – mówi burmistrz gminy Etne, Mette Heidi Bergsvåg Ekrheim (Sp).
Oprócz gaszenia pożarów, straż pożarna pełni również ważną funkcję w związku z zadaniami zdrowotnymi i ratowanictwem pierwszej pomocy.
Kierownictwo
Powodem, dla którego tak wielu zrezygnowało, są oskarżenia o zastraszanie i nękanie z przez kierownictwo w Haugaland Brann og Redning IKS.
Mówi kilku strażakom, z którymi rozmawiało NRK.
Twierdzą, że kilka razy zgłaszali sytuację, ale nie podjęto żadnych działać.
– Myślę, że kierownictwo zaakceptowało zarówno złą politykę kadrową, jak i nękanie, twierdzi Tendal, który jest jednym z dziewięciu, którzy zrezygnowali w Skånevik.
W małej wiosce aktualnie pracuje tylko dwóch strażaków.
Konflikt w wielu gminach
– Nie słuchano nas, kiedy zwracaliśmy uwagę na zastraszanie i nękanie, mówi Ole Martin Grindheim, komendant straży pożarnej i szef grupy zadaniowej w remizie strażackiej Etne.
Rezygnuje po 27 latach pracy.
– Widziałem 12-15 indywidualnych sytuacji, które określiłbym jako poważne lub mniej poważne, w których dzieją się rzeczy, które nie powinny mieć miejsca w firmie, mówi Rune Håheim, zawiadowca stacji w Etne.
Wszyscy pracownicy twierdzą, że robili co mogli aby przyczynić się do poprawy warunków pracy.
Zarówno Haugesunds Avis, Grannar, jak i Suldalsposten napisali kilka artykułów na temat głównych wyzwań we współpracy międzygminnej w zakresie pożarów.
Również w gminach Suldal i Vindafjord pojawiły się zarzuty znęcania się i nękania.
Grupowy czat
Tendal’a miał dość około roku po pożarze stodoły. Potem zobaczył tę wiadomość Messengera:
„Czyż to nie pan Tendal który sam wzniecił pożar?”
,,Chciałbyś! :D”
Mówi się, że do grupy należały osoby zajmujące kierownicze stanowiska w międzygminnej kompanii przeciwpożarowej.
Osoba, która rzekomo napisała post, nie chce komentować sprawy do NRK.
– Nie wierzyłem, dopóki nie zobaczyłem tego na własne oczy. Jestem w szoku, mówi Tendal.
W sierpniu zeszłego roku napisał długi list do Norweskiej Inspekcji Pracy, w którym ostrzega przed kwestiami zasługującymi na krytykę i naruszeniami ustawy o środowisku pracy. Nie otrzymał odpowiedzi.
– Ta sprawa jest nadal w toku u nas – mówi Guro Fykse, kierownik sekcji w Norweskiej Inspekcji Pracy.
Dochodzenia zewnętrzne
Pierwsze doniesienia o zastraszaniu i nękaniu pojawiły się już w marcu 2020 r., a następnie dwie zewnętrzne firmy zbadały sytuację. Nie ujawniono naruszeń prawa.
Wkrótce ma się pojawić raport, w którym zbadano fakty dotyczące możliwego zastraszania i nękania pracowników w mediach społecznościowych. Ten temat nie pojawił się w pierwszych raportach.
– Otrzymaliśmy zawiadomienie i zajęliśmy się nim zgodnie z wytycznymi firmy dotyczącymi spraw notyfikacyjnych i prawem środowiska pracy. Przeprowadzono faktyczne dochodzenie, częściowo dlatego, że twierdzi się, że to, co zostało rozesłane z zamkniętego czatu Messengera, nie odpowiada temu, co było pierwotnie w wiadomościach Messengera, mówi członek zarządu Elling Hetland w Haugaland Brann og Redning IKS.
Komendant straży pożarnej Dag Botnen przyznaje, że sytuacja jest trudna. Ale że potraktowali sprawę poważnie i zrobili wszystko, co w ich mocy, aby rozwiązać sytuację.
– Jeśli ktoś uważa, że nie warto się tym zajmować, to nie słusznie. Warto się tym zająć, mówi.
Najważniejsze jest to, że konflikt dotyczy całej straży pożarnej.
– Jesteśmy zmuszeni znaleźć rozwiązanie.
Nie może komentować
NRK wielokrotnie pytało Botnena, co sądzi o doniesieniach o znęcaniu się i nękaniu.
Odpowiada, że nie może komentować tych spraw, ponieważ są one w trakcie analizy.
– Otrzymaliśmy pomoc od podmiotu zewnętrznego w obsłudze tego powiadomienia i ta praca postępuje dobrze, mówi Botnen.
Burmistrz nie śpi
Sytuacja doprowadziła burmistrza do wielu bezsennych nocy.
Gmina jest zobowiązana do posiadania gotowości przeciwpożarowej. Dlatego też pilne jest znalezienie rozwiązania.
– To trwało zdecydowanie za długo i nasza cierpliwość się kończy – mówi.
– Czy ufasz kierownictwu międzygminnej spółki przeciwpożarowej?
– Zaufanie zostało nadszarpnięte, mówi ona.
Źródło: NRK
Artykuł tłumaczony przez lektorów z norweski.online