Spotkanie rodziców w przedszkolu Sørvågen w Moskenes może skończyć się sprawą policyjną. Dyrektor przedszkola rozważa zgłoszenie sprawy na policję, gdyż jeden z rodziców nagrał i wrzucił nagranie na Facebooka.
Na nadzwyczajnym posiedzeniu rady miejskiej, które odbyło się wczoraj wieczorem w Moskenes, zdecydowano, że nagrania audio, które nie zostały uzgodnione z innymi uczestnikami zebrania, zostaną uznane za nielegalne i zgłoszone na policję. Ostateczna decyzja w tej sprawie zostanie podjęta dzisiaj.
W poniedziałek dyrektor gminy Steinar Sæterdal wystąpił na Facebooku grupy Lofotów z publicznymi przeprosinami.
Tam napisał, że nagranie ze spotkania został przekazany osobom, które nie były na spotkaniu bez zgody osób, którzy brali udział w nagraniu.
Sæterdal pisze, że prawdopodobnie złamano kilka praw.
Sam nie chce komentować tej sprawy i odwołuje się do opinii burmistrza Lillian Rasmussen.
– Spotkanie rodziców to forum, na ktorym rozmawia się o tym jak oni i ich dzieci czują się w przedszkolu. Jeśli nie wiesz, że informacje są rozpowszechniane poza tym forum, możesz nie chcieć brać udziału w wydarzeniu lub możesz nie chcieć udzielać informacji o swoich dzieciach. To są dane poufne – mówi Rasmussen.
Podzielili dzieci na dwie grupy
Jedną z rzeczy, które wywołały ostatnio debatę w gminie, jest właśnie przedszkole Sørvågen.
Dzieci w przedszkolu podzielone są na dwie grupy. Jednym z powodów jest to, że jedna grupa powinna być otwarta, nawet jeśli w drugiej wykryto infekcję koronową.
Kilku rodziców kontaktowało się z NRK gdyż dzieci zostały podzielone wg umiejętności językowych swoich rodziców . W jednej grupie znalazły się dzieci, których rodzice nie mówią po norwesku, podczas gdy w drugiej grupie odwrotnie, gdzie wszystkie dzieci mają przynajmniej jednego rodzica mówiącego po norwesku.
Burmistrz zdecydowanie sprzeciwia się tym, którzy uważają, że język i pochodzenie były kluczowe.
– Zdystansuję się od twierdzenia, że dzieci są podzielone według krajów, w których urodzili się rodzice. Nie tak pracujemy w gminie Moskenes – mówi Rasmussen.
Sprawa była tematem podczas spotkania rodziców.
Ze względu na ograniczenia koronowe na spotkanie zostali zaproszeni po 1 rodzicu na dziecko. Jednym z obecnych rodziców była Marlene Sæthre, która twierdzi że tę właśnie sprawę powinno się omówić w większym gronie, a nie każdy kto chciał wziąć udział w zebraniu mógł w nim uczestniczyć.
Krytyczne do udostępniania
Marlene Sæthre jest jedną z osób, które krytycznie odnoszą się do tego, jak doszło do podziału grupy, i uważa, że sprawa powinna zostać rozpatrzona w komisyjnie.
– Gdyby ktoś postąpił we właściwy sposób, wszystkie zaangażowane strony otrzymałyby informacje o zmianach i przedszkole powinno dać możliwość współdecydowania bądź zaopiniowania pomysłu przez rodziców. By budować umiejętności językowe potrzebne jest obcowanie z językiem, także różnorodność powinna być głównym aspektem przy podziale grup.
– Nie jest to świadomy wybór
Janne Myhre Nilsen jest członkiem zarządu jednego z przedszkoli w gminie Moskenes. Nie chce udzielać wywiadu, ale chciałaby powiedzieć, że zarysowany skład grup odpowiada rzeczywistości.
– Ale jeśli spojrzeć na podział według języka ojczystego dzieci w domu, to również w zeszłym roku był identyczny. Potem mieliśmy dwie grupy w przedszkolu. Jeden od 0-3 lat i jeden od 3-5. Wszystkie dzieci, których ojczystym językiem nie jest norweski również byli podzieleni, Nikt nie zgłaszał tego jako problemu, mówi Nilsen.
Przedszkole skupiło się m.in. na tym, aby rodzeństwo nie było umieszczane w różnych grupach, aby zachować poczucie bezpieczeństwa, jakie przedszkole powinno stwarzać.
Ale że na policję ?
Przedstawiciel rady gminy Svein Georg Gabrielsen uważa, że groźby zgłoszenia rodzica na policję przez dyrektora to reakcja nieadekwatna do okoliczności.
– Myślę, że myślenie o zgłoszeniu sprawy jest nieadekwatne i przedwczesne. Spotkanie dla rodziców było informacyjne i zostało udostępniono rodzicom, którzy nie mogli uczestniczyć w spotkaniu z powodów obostrzenia koronowych. Chciałbym zaznaczyć, że takie dzielenie się informacjami z rodzicami nie może być traktowane nielegalnie – mówi Gabrielsen.
Burmistrz twierdzi, że gmina nie ma pełnego przeglądu tego, co wydarzyło się podczas spotkania rodziców i jest to jeden z powodów, dla których sprawa jest rozpatrywana.
– Ważne jest, abyśmy się temu przyjrzeli i dowiedzieli się, co się stało i jak możemy to rozwiązać – mówi Lillian Rasmussen.
Ta sytuacja doprowadziła do spotkania nadzwyczajnego w Radzie Miasta.
Dyrektor gminy pisze w swojej rekomendacji , aby podczas spotkań gminnych i tych z innymi (czyt. rodzicami) organizatorzy spotkania informowali o zasadach nagrywania i udostępniania nagrań, i uzgodnienia takiej ewentualności z uczestnikami przed spotkaniem”
Źródło: NRK