Przemysł kulturalny zauważa, że podczas pandemii ludzie zmienili swoje przyzwyczajenia: – Ludzie nie mają już “FOMO”, mówi organizator koncertów.
Przemysł kulturalny wykrwawił się po dwóch latach pandemii.
Radość była więc oczywiście wielka, kiedy rząd ogłosił wreszcie, że usuwa większość ograniczeń przeciw koronawirusowi .
Teraz możemy znowu iść na koncert bez konieczności trzymania dystansu i noszenia maski na twarzy.
Ale gracze w przemyśle kulturalnym martwią się, że ludzie zmienili swoje nawyki i nie wstaną z kanap.
– Teraz siedzimy od prawie dwóch lat oglądając Netflixa i jedząc chipsy ziemniaczane – mówi dla NRK dyrektor festiwalu Parken w Bodø, Gøran Aamodt.
Nawyki ukształtowane przez długą pandemię, która nie pozwała uczestniczyć w koncertach czy innych wydarzeniach kulturowych.
– Miała dość duże efekty, które niestety naszym zdaniem mogą trwać długo.
Brak „atmosfery Klondike” (atmosfera Klondike to wyrażenie oznaczające uczucie odnalezienie złota)
Aamodt mówi, że ostatnie zamknięcie mocno ich dotknęło.
Mówi o artystach, którzy zwykle sprzedają 500-1000 biletów, ale teraz sprzedają 50 biletów.
– Niestety się tego się obawiamy – wyjaśnia dyrektor festiwalu.
– Na sprzedaży biletów na pewno nie było atmosfery Klondike.
Wszystkie wydarzenia, którymi zarządza do marca i kwietnia, są w sprzedaży.
– Czujemy, że FOMO – tzw. strach przed pominięciem, nie istnieje. Od dawna uczono się, że kultura staje się mniej ważna, a Netflix stał się bardzo ważny.
– Potrzebujemy ludzi do ponownego poszukiwania kultury, inaczej dojdzie do zapowiadanego kryzysu kultury.
Live Nation: – Więcej koncertów niż kiedykolwiek
Największy norweski organizator koncertów, Live Nation, również zauważa, że sprawy toczą się powoli.
– Najwięksi artyści dobrze się sprzedają. Ale ci, którzy są w segmencie pośrednim, mają większe trudności, mówi Martin Nielsen.
Nielsen kieruje działem rezerwacji w firmie.
Wskazuje na dodatkowe wyzwanie: wiele koncertów, które w okresie zamknięcia sprzedały się słabo, trzeba teraz wznowić, aby wywołać nowy szum wokół wydarzenia. Abyś miał wystarczająco dużo sprzedanych biletów.
Będzie więc spora konkurencja o publiczność, która obecnie jest trochę niezdecydowana. Ponieważ zarówno „stare”, jak i nowe koncerty muszą być sprzedawane.
– Jest więcej koncertów niż kiedykolwiek wcześniej. Wtedy nieuniknione jest, że ktoś będzie przegrany.
– Jakie to ma konsekwencje?
– Oczywiste jest, że przyczynia się do tworzenia większego niepokoju.
Uważa jednak, że jest za wcześnie, aby wyciągać wnioski. Kiedy społeczność została ostatnio otwarta, sprzedaż ponownie wzrosła.
– Ale jeśli sytuacja nie polepszy się za miesiąc, myślę że wielu osobom będzie ciężko.
Kwestia adaptacji dla wielu
Tone Østerdal jest dyrektorem generalnym Norweskich Organizatorów Koncertów.
Mówi, że ludzie prawdopodobnie przyzwyczaili się do tego, że koncertów i większych imprez należy unikać i dlatego minie trochę czasu, zanim publiczność będzie pełna.
– Wiele z nich ma nowy tryb życia codziennego, gdzie sofa i Netflix również wydają się całkiem przyjemne. Nie ma w tym nic złego, ale potrzebujemy też spotkań na żywo.
– Myślę, że dla wielu jest to prawdopodobnie nawyk, aby ponownie szukać dużych tłumów ludzi, mówi Østerdal.
Dlatego przekonuje, że musimy zmienić sposób, w jaki ludzie mówią o spotkaniach na koncertach i wydarzeniach kulturalnych:
– Teraz musi się skończyć mówienie o tym, że tłumy są straszne. Wszystkie wyniki, jakie mamy z badań i ankiet, wskazują, że udział w wydarzeniach kulturalnych jest bezpieczny – mówi.
– Nawet jeśli na imprezie nawiążesz potencjalnie wiele bliskich kontaktów, nie oznacza to, że istnieje zwiększone ryzyko infekcji, mówi i odwołuje się do duńskiego badania (link zewnętrzny).
– Czy w branży są obawy?
– Zgodnie z oczekiwaniami nie idziemy od razu na poziom z roku 2019 po ponownym otwarciu. Ale jasne jest, że jest to problem na krótką metę. Nadal będziemy potrzebować środków finansowych.
– To nie jest tak, że kryzys się skończył, choć kraj się otworzył. W łańcuchu pokarmowym występują duże opóźnienia, więc konsekwencje odczujecie zarówno za rok, jak i za dwa lata.
Źródło: NRK