Jeśli Mikkel Dagestad podejmie się pracy przy obróbce ryb, będzie zarabiał mniej niż to co, co otrzymuje aktualnie w ramach zasiłku dla bezrobotnych od Nav.
– To paradoks, myśli.
Przemysł rybny wszczyna alarm po zamknięciu granic, który uniemożliwia przyjazd zagranicznej siły roboczej, która co rok przyjeżdżała na sezon rybny.
Mikkel Dagestad (31) na Lofotach jest jednym z wielu tysięcy Norwegów, którzy nie maja pracy podczas pandemii i otrzymują zasiłek dla bezrobotnych od Nav.
By aktywizować zawodowo Mikkela NAV zaproponował mu złożenie swojej kandydatury do firmy zajmującej się rybołóstwem.
Jako niewykwalifikowanemu pracownikowi rybołówstwa zaproponowano mu minimalne wynagrodzenie w wysokości 184 NOK za godzinę, normalną średnią pensję pracownika na tym stanowisku.
Ponadto oferta pracy była czasowa i na akord, co oznacza, że nie ma gwarancji stałej pensji, a godziny pracy są bardzo nieprzewidywalne. W niektóre dni mogą być długie zmiany, a inne wolne. Ale podpisując umowę Mikkel musi zagwarantować gotowość do podjęcia pracy w krótkim czasie od otrzymanej informacji – nawet w ciągu kilku godzin.
– W pełni rozumiem, że jest to zależne od połowów, od tego czy rybacy będą mieli wiele ryb, czy akurat wrócą “na pusto”. Ale wydaje mi się to dziwne, że ta niepewność nie znajduje odzwierciedlenia w płacach. Lepiej więc pracować z niskimi stawkami godzinowymi, ale z pewnością stałych godzin.
Kiedy Dagestad sprawdza dalej otrzymaną propozycję pracy dokonuje zaskakującego odkrycia.
– Pracując w rybołówstwie będę otrzymywał mniej niż teraz w ramach zasiłku dla bezrobotnych od Nav – mówi 31-latek.
80 procent zwolnionych
Dagestad przed pandemią pracował w kawiarnii, a latem dorabiał również jako pszczelarz.
Podczas pandemii został zwolniony w 80 procentach. Właśnie z tego powodu praca sezonowa w przemyśle rybnym byłaby idealnym rozwiązaniem.
Ale związek między płacą a warunkami pracy w przemyśle rybnym wprawił go w osłupienie.
– Jeśli jesteś bezrobotny powinieneś brać każdą możliwość pracy. Ale szczerze mówiąc w tym przypadku wolałbym pobierać zasiłek dla bezrobotnych, choć nie brzmi dobrze, mówi Mikkel Dagestad.
– Norwegia ma największe na świecie łowiska dorszy, zarabia na nich miliardy koron, dlaczego więc wynagrodzenie jest niższe niż w innych norweskich branżach – zastanawia się Mikkel i dodaje:
– Z drugiej strony zmniejszenie ludziom zasiłków też nie jest rozwiązaniem, by zmotywować bezrobotnych do pracy przy połowie. Wówczas płace w branży rybnej będą zawsze utrzymywane na niskim poziomie.
Dagestad uważa, że rozsądna najniższa pensja która powinna być na tym stanowisku to minimum 220 koron za godzinę, czyli stawka bliżej średniej pensji.
Według Norweskiego Urzędu Statystycznego średnia miesięczna pensja przed opodatkowaniem w Norwegii wynosi 47 000 koron .
Wielu pracowników kawiarnii, w której pracował ostatnio też było niewykwalifikowanych, zaraz po szkole, ale ich stawki są wyższe niż w branży rybnej. Ponadto warunki pracy w kawiarni są o niebo lepsze niż przy obróbce ryb – mówi 31-latek.
Wysokie bezrobocie
Według Nav, Lofoty i Vesterålen to tereny z największym bezrobociem na Północnej Norwegii . Moskenes ma absolutnie najwyższą stopę bezrobocia – 13,5 procent osóbjest bezrobotnych. Na kolejnym miejscu znajduje się gmina Værøy z 6,2 proc.
Gdyby pensja przy obróbce ryb była bliższa średniej pensji, wielu bezrobotnych zdecydowałaby się na zmianę branży. Prawdopodobnie nie trzeba byłby ściągać też taniej siły roboczej z Europy Wschodniej.
– Niebezpieczny mit o norweskich pracownikach
Polityk i dziennikarz Mimir Kristjánsson uważa również, że pensje muszą wzrosnąć do poziomu, który nazywa “przyzwoitą norweską pensją” .
– W teorii tak powinno być, powinno w tej branży obowiązywać taryfa – mówi do NRK.
Uważa, że państwo musi również zadbać o to, aby ci, którzy dorobili się prawa do zasiłku nie tracili go idąc do (gorzej płatnej) pracy.
– Ten system jest beznadziejny – państwo nagradza ludzi za bierność. Zdecydowana większość bezrobotnych chce pracować. Powinniśmy dawać im takie możliwości . A w czasie gdy poszukują pracy mogliby się kształcić i uczyć nowego zawodu.
Kristjánsson uważa, że jeśli to konieczne, państwo powinno wspomagać pracodawców poprzez dopłaty do wynagrodzeń lub stworzyć inne programy, pomocowe, które aktywizują bezrobotnych.
Uważa, że rozprzestrzenił się niebezpieczny mit, że norwescy bezrobotni nie powinni być wykorzystywani do pracy w rolnictwie, rybołówstwie, budownictwie czy przemyśle. To absurd- mówi.
– Oczywiście wymaga przeszkolenia do pracy przy obróbce ryb. Ale to jest takie samo szkolenie, bez względu na to czy pochodzisz z Norwegii czy Litwy.
Kristjánsson podejrzewa, że niektóre firmy nie chcą zatrudniać norweskich pracowników, ponieważ wiedzą, że Norwegowie będą stawiać inne wymagania płacowe i oczekiwać dużo lepszych warunków pracy niż oczekują polscy czy litewscy pracownicy.
Tak mówi Mimir Kristjánsson
To wielki paradoks, że gmina rybacka Moskenes ma absolutnie najwyższe bezrobocie w regionie Nordland, gdzie 13,5 procent osób jest całkowicie bezrobotnych.
– To zupełnie absurdalne, że ludzie tam mieszkający, którzy zajmują się tym połowem od wielu, wielu setek lat, nie są zdolni do tego typu rzeczy. Ale ludzie, którzy pochodzą z głębi Polski – gdzie nie ma dostępu do morza – są niby lepiej przygotowani do tej pracy. To nie ma sensu.
Fakt, że praca na łowiskach ma charakter sezonowy, jest oczywiście wyzwaniem. Kristjánsson uważa, że musi być jakiś sposób na rozwiązanie tego problemu.
Nie zgadzam się
Robert Eriksson, dyrektor generalny organizacji Sjømatbedriftene, mówi, że nie zgadza się z opinią Mikkela Dagestada.
– Przemysł rybny opiera się na norweskich warunkach pracy, a wynagrodzenie ustala się na podstawie umowy zawartej między NHO a główną siedzibą LO. Nie wydaje nam się także, byśmy płacili o wiele niższe stawki niż inne branże.
Według Erikssona stawka godzinowa, jaką zaoferowano Dagestadowi, to stawka minimalna, która jest uogólniona i powszechna dla osób niewykwalifikowanych.
Minimalne wynagrodzenie w poniższych branżach
Przegląd branży Norweskiej Inspekcji Pracy | Niewykwalifikowany | Wykwalifikowany |
Budowlanka | 188,40 kr | 209,70 kr |
Sprzątanie | 187,66 kr. | 187,66 kr. |
Hotelarstwo i gastronomia | 167,90 kr. | 167,90 kr |
Przemysł stoczniowy | 162,60 kr. | 178,55 kr |
Rolnictwo i ogrodnictwo | 143,05 kr. | 154,08 kr |
Firmy z branży rybackiej | 183,70 kr. | 195,20 kr. |
Elektrycy | 189,52 kr | 217,63 kr |
Transport drogowy | 175,95 kr | 175,95 kr |
Nie, dziękuję
W poniedziałek Mikkel Dagestad zdecydował się odmówić podjęcia pracy przy obróbce dorsza – choć zdaje sobie sprawę, że dla wielu jest to „najpiękniejsza przygoda” zimy na Północy.
Przed wybuchem pandemii miał roczną pensję w wysokości około 550 000 koron, co jest prawie równe średniej pensji w Norwegii. Pracując w branży rybnej miałby około 350 000 koron.
Według jego własnych obliczeń stawka godzinowa przed zwolnieniem wynosiła około 301 koron. Pobierając zasiłek ma 216 koron. Podczas gdy stawka godzinowa przy obróbce ryb wynosi 184 koron.
Dla niego najkorzystniejsze będzie dalsze utrzymywanie się z zasiłków dla bezrobotnych z Nav i jego 20 % pensji.
Według Nav, system jest tak stworzony, że pełne wynagrodzenie daje większe korzyści niż zasiłek dla bezrobotnych, ale jeśli jesteś częściowo bezrobotny lub zwolniony, przepisy mają pewne niuanse, twierdzi dyrektor Cathrine Stavnes z Nav Nordland.
– Często oznacza to trudne wybory dla osób częściowo zwolnionych – mówi.
Szkoda powiedzieć nie
Dyrektor NAV rozumie sytuację Mikkela, choć uważa, ze ludzie nie powinni odmawiać pracy. W Nav zarejestrowało się 72 000 zwolnionych osób poszukujących pracy
– Zasadniczo oczekujemy, że ludzie przyjmą pracę. W sytuacji, w której jesteś częściowo zwolniony, nie mamy takiej samej surowej oceny, jak zwykle. Jeśli ktoś jest bezrobotny na 100% NAV prawdopodobnie nie przyjąłby odmowy, mówi Cathrine Stavnes.
Źródło: NRK