W Norwegii trwa dość nietypowy proces dotyczący branży transportowej. Zaczynając od tego, że wytoczony jest firmie, która w 2020 roku ogłosiła upadłość, przez to, że dotyczy norweskiego oddziału litewskiego przewoźnika po to, że o większość nadużyć oskarża się nie firmę, a bezpośrednio jej dyrektora.
Strona oskarżająca reprezentuje 52 kierowców ciężarówek, którzy pracowali w Vlantana Norge. Kierowcy twierdzą, ze wypłacone im wynagrodzenia były drastycznie zaniżane, niezgodne z norweskimi stawkami na podobnym stanowisku. Łącznie oczekują oni 16 milionów koron zaległych wynagrodzeń i odszkodowań.
Istnieją niejasności dotyczące dokumentacji, gdzie były pracodawca zarzuca kierowcom niewłaściwą ewidencję godzin, a kierowcy byłemu pracodawcy – oszustwo, oskarżając go o podmianę raportów godzinowych.
Prawniczka, która jest odpowiedzialna za obronę firmy Vlantana Norge, wcześniej – w 2019 roku- reprezentowała kierowców firmy w walce o podwyższenie wynagrodzeń. Po czym nagle przeszła na stronę firmy i jej właściciela , zasiadając w zarządzie Vlantana Norge.
Norweskie media branżowe są bardzo zainteresowane procesem, m.in stowarzyszenie norweskich przewoźników NLF, które prowadzi portal Lastebil.no. W związku z kilkoma artykułami wyrażającymi niechęć do firm transportowych z państw nadbałtyckich, obrona Vlantana Norge złożyla wniosek o to, by NLF otrzymało zakaz publikacji na temat procesu, twierdząc, że ich opinia mogłaby wpłynąć na decyzję sądu.
Źródło: 40ton.net