Polska skazała go na więzienie i chce ekstradycji. Norwegia udzieliła mu azylu i uważa, że wyrok jest zmyślony. – Winny czy nie, Rafał Gawel nie powinien być ekstradowany do Polski – mówi profesor prawa.
– Nigdy nikogo nie oszukałem – mówi NRK polski obrońca praw człowieka Rafał Gaweł.
Dwa lata temu uciekł z Polski, gdzie został skazany za defraudację pieniędzy przekazanych kierowanej przez siebie organizacji praw człowieka.
Tej wiosny kilka osób skazanych za oszustwo opowiedziało swoją historię w polskich i niemieckich mediach.
Norweskie władze wierzą w historię Gawła i jesienią 2020 roku udzieliły mu azylu w Norwegii. Od tego czasu jego nazwisko zostało zarejestrowane w Europejskim Nakazie Aresztowania, który nakłada na kraje europejskie obowiązek aresztowania go.
Od listopada 2019 r. Polska domaga się ekstradycji Gawła z Norwegii. Ministerstwo Sprawiedliwości nie będzie komentować sprawy ekstradycji i powołuje się na Europejską Konwencję Praw Człowieka, która zobowiązuje kraje do ochrony praw człowieka.
Imigracyjna Rada Odwoławcza (UNE) uzasadnia decyzję z zeszłego roku tym, że uważa, iż proces przeciwko Gawlowi w Polsce został sfabrykowany.
– Trybunał doszedł do wniosku, że wyrok przeciwko Gawłowi jest zmyślony. Tłem wyroku są niechciane działania Gawla przed władzami – mówi Marianne Granlund, kierownik wydziału UNE.
– Jeśli wróci do Polski, grozi mu prześladowanie, dlatego daliśmy mu azyl w Norwegii – mówi Granlund.
Kontrowersyjna reforma sądownictwa
Odkąd PiS doszedł do władzy w Polsce w 2015 roku, sądy w kraju przeszły kontrowersyjne reformy.
Sędziowie, którzy się temu sprzeciwiali, w wielu przypadkach stracili pracę. Powołana została Krajowa Komisja Dyscyplinarna Sędziów, powoływana przez Rząd. Spotkało się to z ostrą krytyką ze strony UE.
– Prokuratura jest kontrolowana politycznie, politycy mogą w dużej mierze decydować o ściganiu – mówi profesor prawa Eirik Holmøyvik z Uniwersytetu w Bergen.
– Norwegia nie powinna nikogo ekstradować do Polski, bo kraj nie może zagwarantować niezależnego procesu prawnego – uważa Holmøyvik.
Chwalony i krytykowany
Rafał Gaweł to znana postać w Polsce. W kręgach liberalnych okrzyknięto go za to, że przez wiele lat pracował nad demaskowaniem rasizmu, faszyzmu i homofobii w polskiej opinii publicznej.
Jego twórczość spotkała się natomiast z krytyką środowisk konserwatywnych i nacjonalistycznych. Ośrodek, w którym pracuje, został poddany aktom wandalizmu i zostało mu to zademonstrowane. Gaweł otrzymywał też groźby śmierci, zarówno na piśmie, jak i ustnie.
Gaweł prowadzi ośrodek monitorujący rasizm, antysemityzm i homofobię w Polsce, Centrum Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Wszystko, od nazistowskich symboli na budynkach po rasistowskie wypowiedzi polityków, jest filmowane i wyświetlane na stronie internetowej centrum. Centrum zgłasza również policji akty rasistowskie i homofobiczne.
Od początku istnienia ośrodka policja w Białymstoku zamykała większość zgłaszanych przez ośrodek spraw.
„Swastyka jest symbolem szczęścia”
Najsłynniejszy jest przypadek z 2013 roku, w którym policja nie zbadała, że swastyki zostały namalowane na kilku ścianach w mieście. Oskarżyciel, który umorzył sprawę, był cytowany w polskich mediach, mówiąc, że „swastyki są symbolem szczęścia w kulturze azjatyckiej”.
Sprawa została nagłośniona w polskich mediach ogólnopolskich. Praca policji spotkała się z dużą krytyką i skończyło się na tym, że jeden z komendantów miejskiej policji musiał odejść.
– To był początek wszystkich moich problemów. Prokuratura w Białymstoku próbowała się na mnie zemścić, próbowali znaleźć coś, na co mogliby mnie wziąć, mówi Gaweł do NRK.
Oskarżony o oszustwo i defraudację
Proces przeciwko Gawłowi rozpoczął się w Polsce w 2014 roku, rok przed objęciem władzy przez Prawo i Sprawiedliwość. Przez kilka lat był oskarżony o oszustwa i malwersacje, zarówno ze strony fundacji, jak i osób prywatnych.
Oprócz Centrum Praw Człowieka Gaweł prowadził także teatr, który wystawiał spektakle krytyczne społecznie. Zarówno teatr, jak i ośrodek otrzymują wsparcie finansowe od polskich i międzynarodowych fundacji. Ponadto otrzymują pieniądze poprzez kampanie fundraisingowe na Facebooku.
– Duża część środków, które przekazaliśmy na ten ośrodek, została po prostu zdefraudowana – powiedziała niedawno Gazecie Wyborczej Ewa Kulik-Bielińska, szefowa Fundacji Batorego.
NRK utrzymuje kontakt z Fundacją Batorego. Mówią, że pieniądze, które przekazali na interes Gawła, nie zostały wydane na to, co uzgodniono, a fundacja zażądała zwrotu pieniędzy.
Równolegle z teatrem i ośrodkiem Gaweł prowadzi również firmę handlową, która sprzedaje m.in. leki i środki na grzybicę stóp. Został skazany za przekazanie tej firmie farmaceutycznej środków, które otrzymał za swoją pracę przeciwko rasizmowi.
Europejski Trybunał Sprawiedliwości oddalił sprawę
Gaweł dwukrotnie odwoływał się od wyroku. Za każdym razem został uznany za winnego, a w marcu 2019 r. został skazany na dwa lata więzienia. Gaweł skierował sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który ją odrzucił. Komitet Helsiński, który pomaga obrońcom praw człowieka, również odmówił Gawełowi pomocy w procesie.
W 2019 r. polski wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski Vel Sęk powiedział, że Polska zażąda ekstradycji Gawła z Norwegii w wyniku orzeczenia.
Sąd Okręgowy w Białymstoku pisze w e-mailu do NRK, że „nadal czekają na odpowiedź Norwegii w sprawie polskiego wymogu ekstradycji z listopada 2019 r.”.
Nie uważa, aby sędziowie byli stronniczy
– Rafał Gaweł swoją ważną pracę przeciwko rasizmowi wykorzystuje jako ochronę przed oskarżeniami – mówi Łukasz Bojarski.
Jest prawnikiem i pisze pracę doktorską na temat polskich sądów na Uniwersytecie w Oslo.
– Nie ma powodu, by sądzić, że sędziowie w jego sprawie byli stronniczy – uważa Bojarski.
Wskazuje, że wyrok był dwukrotnie apelowany, aż do Sądu Najwyższego.
– Sędziowie nie mieli powiązań z partią rządzącą. Dostali tę pracę na długo przed zmianą rządu – mówi polski prawnik.
Bojarski dodaje, że gdyby sędziowie byli politycznie powiązani z rządem, to on „protestowałby jako pierwszy”.
– Mamy obowiązek nie udzielać azylu osobom, które popełniły przestępstwa. Możemy albo dokonać ich ekstradycji do ich ojczyzny, albo ścigać ich tutaj, w Norwegii, mówi profesor prawa Cecilia Bailliet z Uniwersytetu w Oslo.
Dodaje, że nie możemy odsyłać ludzi do krajów, w których mogą być poddawani torturom lub innym naruszeniom praw człowieka.
Rafał Gaweł uważa, że w Polsce nie jest dla niego bezpiecznie.
– Jeśli zostanę ekstradowany do Polski, czeka mnie co najmniej 25 lat więzienia, nigdy mnie nie wypuszczą – mówi.
Źródło: NRK
Artykuł tłumaczony przez lektorów z Norsk Nå