Cały poniższy wpis stanowi moją prywatną opinię i jest zaproszeniem do debaty.
Ewa
Kilka dni temu opublikowaliśmy zwiastun filmu “Norwegian Dream” na naszym wallu na fb. Film wbrew temu co pojawiło się w komentarzach pokazuje realia emigracji do Norwegii.
Zwiastun otrzymał sporo reakcji, wiele serduszek i lajków ale też wiele “dzikich” reakcji.

W pierwszej chwili chciałam usunąć rasistowskie, homofobiczne i chamskie po prostu komentarze, ale przecież mamy wolność słowa, wolność wypowiedzi, więc dlaczego? Dziś reżyser filmu, mąż, tata, bardzo mądry człowiek opublikował na swoim wallu taki wpis. Coś się we mnie zagotowało.

Publikację zwiastuna poprzedził wywiad z Igorem, rozmowa na temat filmu, jego realizacji, dlaczego powstał i o czym mówi była bardzo merytoryczna i wielu z Was kontaktowało się ze mną po niej, by wyrazić swoje zdanie. Film opowiada o trudach emigracji i o tym jak, często jesteśmy traktowani w kraju fiordów. Przy okazji, opowiada historię miłości. Jak wiadomo miłość nie wybiera. Zakochujemy się i już.
Robert główny bohater zakochuje się w mężczyźnie (jakby tego było mało, ze zwiastuna wynika, że w nie białym! no i na dodatek w Norwegu), sam jest bardziej niż świadom konsekwencji społecznych i te konsekwencje właśnie, możemy przeczytać w komentarzach pod zwiastunem. Nie jest istotne za komentujących o czym tak naprawdę jest film, nie widzieli go nawet. Najważniejsze dla nich jest, by móc dać ujście swojemu strachowi, gniewowi, złości i czystemu … no właśnie czemu?

Filmy o tematyce LGBTQ+ to żadna nowość. Najbardziej chyba znany wszystkim jest film Tajemnica Brokeback Mountain z 2005 roku ( 17 lat temu!). Twórcy otrzymali za film szereg nagród, m.in. trzy Oscary, dwie nagrody BAFTA i cztery Złote Globy; łącznie 80 branżowych nagród i 64 nominacje. Film porusza, zmusza do refleksji. Nie pozwala o sobie zapomnieć. Za pierwszy film o tej tematyce uważa się wyprodukowany w 1895 roku w studiu Thomasa Edisona “The Gay Brothers”. W 2022 roku film “Kumple” pokazywał nam już nieco inny od Brokeback świat, ale czy różny? w 2009 roku mogliśmy wszyscy oglądać Colina Firtha (ten od Bridget Jones) w fenomenalnej opowieści o bólu i utracie miłości życia: Samotny Mężczyzna. Tylko, że te filmy były właśnie o miłości która nie jest “miłością” dla nas, POLAKÓW.

Celowo pisze Polaków wielkimi literami, bo przecież o to w jaki sposób piszemy przymiotniki, nazwy, rzeczowniki, opisy i czasowniki pochodne od nazwy naszego kraju, wybuchają największe wojenki w internetach. Ale już nie o to w jaki sposób nazywamy człowieka, który osiągnął sukces, ma nieposzlakowaną reputację, wykłada na uniwersytecie, prowadzi spokojne uporządkowane życie – a takim człowiekiem jest Igor! Tu wydaje się wszystkie kopniaki dozwolone, niech zobaczą jakim prostakiem potrafię być, zwyzywam człowieka, bo nie podoba mi się to co osiągnął?
Żyjemy w kraju w którym tolerancja, akceptacja to największe zalety które wymieniamy razem z brązowym serem i zapierającą dech w piersiach naturą. Dlaczego więc, skoro te dwa słowa się nam podobają kiedy są stosowane, ale nie wdrażamy ich w swoim życiu? Dlaczego bezrefleksyjnie pozwalamy sobie na “wylewanie pomyj” na innych? Zwłaszcza w internecie. Bo przecież nie chodzi o anonimowość. Każdy kto ma troche oleju w głowie, wie, że to nie istnieje. Nasze IP, adres i numerki każdego urządzenia czy to telefonu, komputera, TV czy tableta rejestrują każdą naszą czynność, wpis i opinię. Na nic fejkowe konta. Masz Maila, telefon i internet – nie jesteś anonimowy – sorry. Brak foty na profilowym, fejkow imię i nazwisko, data urodzenia – i co z tego. Już zauważasz, ze google cię słucha (nareszcie dotarło, a słucha cię od 1997 roku), a reklamy sa targetowane pod to co faktycznie KUPIŁEŚ płacąc kartą, czy nawet gotóweczką (bo przecież podałeś imię i nazwisko i numerek telefonu by mieć gwarancję). Nie, nie jesteś anonimowy. Jako administrator kilku grup na FB wiem o tobie co lubisz, czym się interesujesz i jak się nazywasz nawet jeśli dodajesz posta jako anonim, widzę twoje zdjęcia nawet jak masz je ukryte. Pomyśl co widzi o tobie każdy algorytm któremu kliknąłeś OKEY, żeby przeczytać wiadomości lub zobaczyć śmieszny filmik?
Polska jest krajem katolickim od 996roku. Według tego, czego uczono mnie na lekcjach historii, nie stało się to w wyniku przekonań i chęci mieszkańców, a siłą i przelewem krwi. Nawet o tym, powstało wiele filmów i książek – niech tylko wspomnę o znienawidzonej lekturze Krzyżacy (bo za długa, bo opisy wlekące się w nieskończoność, bo obowiązkowa). W Biblii znajdujemy wersety o tym, że mężczyźni współżyjący ze sobą nie odziedziczą królestwa (1 do Koryntian 6: 9). Podobnie brzmiące wyrazy znajdujemy w 1 liście do Tymoteusza, liście do Rzymian, 1 liście do Tesaloniczan, księdze Judy, księdze Rodzaju.
Ale
Kiedy wyrwiemy jeden werset z tych ksiąg, to możemy nim podeprzeć całą niechęć i wytykanie palcami. Natomiast kiedy będziemy czytać dalej (bo w sumie po to ktoś coś napisał, by czytelnik przeczytał i miał możliwość dowiedzieć się co autor myśli o tym, czy innym temacie), znajdziemy tez takie wyrazy które brzmią: 1 do Koryntian wers 10 ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy (…). Wers 11 jest jakby przytykiem w nos tego, kto czyta dalej choć już się cieszył, że odkrył belkę w oku bliźniego: 11 A takimi byli niektórzy z was. Lecz zostaliście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa i przez Ducha Boga naszego. Być może na tym polega różnica w reakcji na homoseksualne doniesienia z kościoła. Księża czytają co jest napisane dalej, a my już nie. Bo wystarczy nam, że złapaliśmy wyrwany z kontekstu argument i będziemy przy nim obstawać? Nikt i w żaden sposób nie zmusi nas do zmiany zdania, przecież już wiemy i koniec. Możemy nawet wskazać werset, podeprzeć się autorytetem Biblii i koniec rozmówcy. A kiedy rozmówca pokaże nam dalsze wersety i przykłady, że osoby które powinny w domyśle przecież znać Pismo Święte lepiej niż my, a jednak same “kochają innaczej”? IDIOCI!, Odstępcy! i mamy lawinę oszczerstw (wymienionych w wersecie 10) z tych samych ust które przed chwilą cytowały werset 9.
Kiedy spisywano Biblię, nie było podziału na wersety. Miały one w założeniu ułatwić odnalezienie treści, jednak w wielu miejscach sa one źle podzielone, zarówno wersety jak i rozdziały. To powoduje generalnie wiele problemów bo na przykładzie powyższym wersety 9-11 powinny być płynnie jedną treścią, a podzielone wprowadzają kłopotliwe podziały. Generalnie jednak ułatwiają dotarcie do fragmentów, tylko trzeba wykazać się umiejętnością czytania by widzieć że nowy werset nie kończy myśli, a ją kontunuuje.
Oczywiście mogę być w błędzie, mogę się nie znać, nie rozumieć.
Jednak kiedy dziś na profilu reżysera, przeczytałam wpis który w oryginale zamieszczam powyżej, nie mogę być cicho.
Zapytam więc – kto TOBIE dał prawo wyzywać, przezywać, określać kogoś epitetem w kontekście poniżającym? Czy Igor powinien skupić się na tym by Robert pokochał wyłącznie Polkę, najlepiej ze swojego miasta rodzinnego? Bo przecież nie powinna ona być młodsza, a już w żadnym wypadku starsza! On mógłby być starszy nawet o 30 i więcej lat, ale ona obowiązkowo młodsza. A może to powinna być kobieta która pokochała kobietę, bo przecież “na lesbijki to i miło popatrzeć”, a tu “pojechał na śledzie, a z gęby mu czymś innym jedzie” śmieszy? No rym się udał, ale czy zabawny? Fredro jak rymował we fraszkach to choć rumieńcem się oblewaliśmy, a tu? Cezary powiedz jakiej reakcji oczekiwałeś?

Może scenariusz powinien być napisany tak by przedstawić Polską rodzinę. Tylko jak taka rodzina wygląda?
Tata 6 tygodni za granicą, mama sama ogarnia rzeczywistość i dzieci w Polsce. Ma męża który zarabia w koronach, mają szerokie grono “przyjaciół”. On wpada 4 – 6 razy w roku na 1-4 tygodnie, po kolejnym jego zjeździe oboje tęsknią za sobą coraz mniej… mierzy się z problemami o których ona nie musi wiedzieć, nie ma pojęcia, nie może się dowiedzieć bo męska duma i ego nie pozwalają. To on chce najlepiej dla swojej kobiety i dzieci. Ona rozumie, ale ile może być sama, przecież nie będzie go obarczać dodatkowymi problemami w domu, zresztą on i tak nie zrozumie, przecież wysyła wszystkie korony. On jada najtańszy chleb byle oni mogli kupować ten lepszy. No ale tu jest problem, bo przecież każdy wie lepiej i na pewno to tak nie wygląda.
Jak więc wygląda ona naprawdę? Czy pracujący mężczyzna, kochanka na boku, dzieci wychowywane przez babcie, żona posłuszna w domu z limem pod okiem raz na pół roku dla porządności (lub jak to niektórzy mówią resetu ustawień)? Nie jest to prawdziwa Polska rodzina? To może taki model: Tata pijak, zadłużył rodzinę ponad miarę, mama szczęśliwa pracująca na etacie, ledwo wiążąca koniec z końcem, dzieci zawsze czyste, porządnie ubrane, bez własnego zdania, grzecznie przytakujące wszystkiemu, dla których kłótnia to wrzask gdzie epitet leci za epitetem (zwykle w stronę matki), i jest to jedyna wymiana “myśli” w rodzinie? Albo taka wersja: mama sprząta w Norwegii, a tata z dziećmi w Polsce. On pracuje, zajmuje się domem i wszyscy są szczęśliwi bo mają siebie prawie 8 tygodni w roku, a to się już robi dwa miesiące.
Może Robert powinien zakochać się w Norweżce? Może Ukraince lub innej emigrantce która okazałaby się straumatyzowaną emigracją kobietą z dyplomem uczelni wyższej, ale chwilowo, od 15 lat sprzątającą dla innej polki na czarno? Przecież Polak na emigracji jak nie zaszkodził to już pomógł!
Kiedy cały świat idzie dalej w tolerancji, rozwoju i akceptacji i szacunku (bo przecież nie chcemy wojny i uczymy się rozwiązywać nasze problemy?), my wydajemy się udawać, że istnieje tylko ten wymyślony w “M jak Miłość” czy “Alternatywy 4 świat”. Nie chcemy zauważyć, że wokół nas tak nie jest. Zamykamy się w świecie Polskiej TV i choć mówimy że TVP to pro rządowa telewizja, oglądamy non stop. Żyjemy w kraju w którym homoseksualista był premierem, wcale się z tym nie krył, ludzie go szanowali i lubi za profesjonalizm. W obecnym rządzie Norwegii mamy minister która jest homoseksualna, również cieszy się szacunkiem. Wokół nas pełno jest par jednopłciowych, a mimo to gdyby to któryś z POLAKÓW, pokochał osobę tej samej płci otrzymałby taki lincz, jak reżyser filmu.
To bardzo ważne, byśmy w końcu przestali oceniać. Przestali być ksenofobami (ksenofob «człowiek niechętnie lub wrogo usposobiony do cudzoziemców i cudzoziemszczyzny albo obawiający się ich» SJP.), mieszkamy za granicą, to my tu jesteśmy cudzoziemcami. Rasistami (rasizm «pogląd oparty na przekonaniu o nierównej wartości biologicznej, społecznej i intelektualnej ras ludzkich, łączący się z wiarą we wrodzoną wyższość jednej rasy» SJP). Poziom agresji, nienawiści i uprzedzeń jest przeogromny.
Ja film widziałam.
Widziałam tez zwiastun. Ja widzę w zwiastunie film który jest dla nas ważny, bo mówi na głos o tym jak wyglądają początki, a czasem nie tylko początki emigracji. Jak wygląda praca w Norwegii kiedy przywozimy tu nasze uprzedzenia zarówno do związków zawodowych, do nauki języka, do integracji. Widzę, jak młody człowiek który może się komunikować w innym niż tylko ojczysty, języku spełnia marzenia, podąża za nadzieją i nie powstrzymują go uprzedzenia i osądy innych.
Kilka słów o mnie.
Wychowana w bardzo katolickiej rodzinie. Księża przeróżnych kolorów bywali w moim domu rodzinnym na obiadkach, koniaczkach. Nasza rodzina miała swoją ławkę w kościele. Wychowana w duchu katolickim (no jak tak można, co ludzie powiedzą), chrzest, komunia z wyróżnieniem, bierzmowanie z czymś tam (wybaczcie ignorancję już nie pamiętam). Po katolicku i tak jak powinno. Kwiatki sypałam, w procesjach chodziłam, odczytywano moje imię z ambony. Zadawałam jednak niewygodne pytania i zawsze chciałam pomagać innym. Bezinteresownie (o ile otrzymanie noża w plecy po chrześcijańsku może być tak określone). Studiowałam tez Biblię ze Świadkami Jehowy i dość dobrze znam tę organizację od wewnątrz. Wiele lat. Dobrze poznałam manipulację treścią przez tą organizację. W czasach młodości poświęciłam wiele czasu na dogłębna analizę kultur starożytnych. Mitologii greckiej, egipskiej, nordyckiej i słowiańskiej i tu spieszę wyjaśnić, mitologia to nie religia, by się nią stała potrzeba jeszcze kultu, obrzędów i wielu wypadkach magii. Interesowały mnie mity teogoniczne i do dziś fascynują. Znam i Biblie i Koran i Torę. Chętnie wymieniam poglądy i opinię z każdym, na każdy temat, o ile rozmówca potrafi rozmawiać, a nie narzucać swoje zdanie bezwzględnie.