Artykuł tłumaczony przez lektorów z Norsk Nå
KOMENTARZ: Pandemia została odwołana! Hurra! Taki wniosek przynajmniej można wyciągnąć po czuwaniu wyborczym partii politycznych w poniedziałek wieczorem. Nie było bowiem nikogo, kto zachowałby zalecany dystans.
Godzina 20.55 w poniedziałek wieczorem, 13 września 2021 roku. W dużej sali budynku LO na Youngstorget w Oslo setki członków Partii Pracy, AUF i LO siedziały wokół stołów, wymachując czerwonymi flagami. Atmosfera była dobra, ale powściągliwa. Nerwowa. Chwila prawdy tuż za rogiem. Pierwsza prognoza wyników wyborów w Stortingu miała pojawić się na ekranie już za pięć minut.
Na wielkich ekranach przed halą wyświetliły się NRK i TV2. Dziesięć, dziewięć, osiem sekund. Dwie sekundy. Jedna.
A potem cała hala eksplodowała. Pierwsza prognoza, z 1,6 miliona głosów przewagi, wykazała wyraźną czerwono-zieloną większość. Ludzie rzucali się sobie w ramiona, wyli i płakali. Wymieniali się pocałunkami i uściskami. Radości nie było końca. Rozpoczęła się impreza. Impreza, która trwała również na zewnątrz przed Folkets Hus na Youngstorget, gdzie członkowie AUF i członkowie Rødt tańczyli przez całą noc. I pili piwo.
Zasłużona impreza
Powiedzmy od razu: rozumiem radość Partii Pracy, którą czuli, kiedy wreszcie odnieśli sukces. Porażka w 2017 roku była ciężka. Dobrze rozumiem tych Czerwonych, którzy tańczyli na stołach i placach, kiedy impreza wybuchła w Parlamencie. I dobrze rozumiem, że rozczarowani członkowie MCR i KRF potrzebowali przytulenia lub nawet kilku, kiedy dotarło do nich, że wybory nie poszły po ich myśli.
Ale dobrze rozumiem również wielu przedstawicieli branży outdoorowej i keatywnej, którzy wtsali z krzeseł, gdy zobaczyli sceny rozgrywające się na ich oczach, z udziałem osoby która będzie odpowiedzialna za zakończenie pandemicznych restrykcji w Norwegii – przyszłego premiera Jonas’a Gahr Støre.
A co z kulturą?
Gdyby podobne zachowanie miało miejsce w barze lub na koncercie, organizator lub klub nocny naraziłby się na poważne reakcje. Od władz działających właśnie w imieniu polityków, którzy w poniedziałek wieczorem wprowadzili przytulaski na swoje czuwania wyborcze.
Komik i organizator Rune Bjerga w Stavanger jest jednym z tych, którzy zareagowali. Na Facebooku, a później w wywiadach dla mediów, Bjerga mówiła m.in.: „Może się wydawać, że ci, którzy podejmują decyzje i będą je podejmowali w Norwegii odwołali właśnie pandemię – w poniedziałek byli wyraźnie zgodni co do tego i ogłosili to w kolorowej telewizji, w czasie największej oglądalności. Pod okiem kamer i dziennikarzy».
Organizatorzy wydarzeń kulturalnych i ci utrzymują się z serwowania ludziom jedzenia i picia, nadal są ograniczani. Nadal istnieją ograniczenia dotyczące liczby osób, które mogą wejść do lokalu. Odstęp wciąż musi być zachowany wśród publiczności. Organizatorzy często muszą wynajmować dodatkowych ochroniarzy, aby upewnić się, że publiczność przestrzega zasad.
Życie i nauka
Dobrze rozumiem, że sceny radości i grupowa przytulność polityków w poniedziałkowy wieczór oburzają tych, którzy od 12 marca zeszłego roku znajdują się w ciągłym stanie wyjątkowym.
Równość jest podstawową wartością Norwegii. Oznacza to, że różnica między życiem a nauką jest czymś, na co powinieneś uważać, gdy jesteś wybierany przez ludzi. W innym wypadku idea równości może wydać się małostkowa. Ale reakcja na to, co wydarzyło się w poniedziałek wieczorem, wcale nie jest małostkowa dla tych, którzy od półtora roku walczą o przetrwanie.
81 procent wszystkich Norwegów w wieku powyżej 18 lat otrzymało dwie dawki szczepionki przez wirusowi. Ponad 90 procent otrzymało co najmniej jedną dawkę. Obecnie nikt w Norwegii nie umiera na koronę. Liczba przyjęć do szpitala jest niska. Czy zatem nadszedł czas, aby powiedzieć, że pandemia jest w miarę pod kontrolą? Aby każdy, kto chce, mógł zatańczyć na stole i rozdawać uściski na lewo i prawo? Nie wiem, ale wygląda na to, że ci, którzy tworzą prawo, postanowili wrócić do normalnej codzienności – i imprez.
Źródło: Aftenbladet