W piątek o godzinie 09 został przedstawiony budżet państwa na rok 2024 przez ministra finansów Trygve Slagsvold Vedum (Senterpartiet).
Budżet zawiera kilka punktów dotyczących samochodów elektrycznych. Rząd proponuje:
- Obniżenie stawki opłaty za ubezpieczenie komunikacyjne dla pojazdów spalinowych z 8,38 korony norweskiej na dzień do 7,60 korony norweskiej na dzień. Dla samochodów elektrycznych wzrośnie do 8,70 korony norweskiej na dzień.
- Niekontynuowanie wyższej stawki odpisów amortyzacyjnych dla samochodów dostawczych z napędem elektrycznym w wysokości 30 procent. Od 2024 roku stawka będzie równa ogólnej stawce dla pojazdów dostawczych, czyli 24 procent.
- Likwidację zwolnienia z podatku VAT dla obrotu i leasingu samochodów elektrycznych i na wodór. Zwolnienie, zatwierdzone przez Europejski Urząd Nadzoru Gospodarczego (ESA) do 2023 roku, ma niewielki wpływ na sprzedaż samochodów o zerowej emisji.
- Dla hybryd plug-in przewidziane jest odliczenie do 10 procent wagi od której oblicza się opłatę jednorazową. Rząd proponuje usunięcie tego odliczenia wagowego.
- Obniżenie opłaty za użytkowanie dróg dla benzyny o 0,26 korony norweskiej za litr i opłaty za użytkowanie dróg dla oleju napędowego o 0,32 korony norweskiej za litr.
– To zaskakujące, że rząd proponuje obniżenie opłaty za ubezpieczenie komunikacyjne dla samochodów spalinowych, ale nie dla samochodów elektrycznych. Okazuje się, że warunkiem uzyskania ulgi w opłatach jest to, że twój samochód ma zanieczyszczać – mówi Unni Berge, dyrektor ds. komunikacji i kontaktów z społeczeństwem w Stowarzyszeniu Samochodów Elektrycznych.
Aby skłonić ludzi do przesiadki na samochody elektryczne, długo udzielano zniżek na polisę komunikacyjną. Teraz rząd chce, aby opłaty za samochody elektryczne były wyższe niż dla samochodów spalinowych.
– Rząd całkowicie zmienia swoje podejście, i jest to niezrozumiałe – dodaje Berge.
Według Stowarzyszenia Samochodów Elektrycznych roczny koszt ulgi w opłatach dla samochodów spalinowych wynosi 1,45 miliarda koron norweskich.
Też nie rozumiecie co się dzieje?
Konkretne cele Stowarzyszenie Samochodów Elektrycznych również nie rozumie, dlaczego elektryczne furgonetki nie są priorytetem. Obecnie udział elektrycznych furgonetek wynosi 33 procent.
– Istnieje duże zapotrzebowanie na skuteczniejsze narzędzia. Wyraźnie brakuje ambicji rządu, aby przekonać przedsiębiorstwa do przejścia na elektryczne furgonetki – mówi Berge.
Unni Berge, dyrektor ds. informacji i kontaktów społecznych w Stowarzyszeniu Samochodów Elektrycznych mówi: rząd wyznaczył sobie konkretne cele dotyczące emisji gazów cieplarnianych, a pojazdy elektryczne odgrywają ważną rolę. Sa to miedzy innymi:
- Nowe samochody osobowe i lekkie furgonetki muszą być pojazdami o zerowej emisji (samochody elektryczne i samochody na wodór) od 2025 roku.
- Nowe autobusy miejskie muszą być pojazdami o zerowej emisji lub korzystać z biogazu od 2025 roku.
- Do 2030 roku nowe cięższe furgonetki, 75 procent nowych autobusów dalekobieżnych i 50 procent nowych ciężarówek muszą być pojazdami o zerowej emisji.
- Do 2030 roku dystrybucja towarów w największych centrum miast ma być prawie całkowicie bezemisyjna. – Do 2025 roku mamy rok i trzy miesiące. Ten budżet nie zaprowadzi nas do celu. Teraz parlament musi podjąć wysiłek, bo rząd tego nie zrobił – mówi Berge w Stowarzyszeniu Samochodów Elektrycznych.
W zeszłym roku Stowarzyszenie Samochodów Elektrycznych nazwało budżet państwa “najgorszym budżetem na samochody elektryczne wszech czasów”. Wówczas rząd wprowadził m.in. podwyżki opłat za korzystanie z dróg i podatek VAT dla samochodów elektrycznych od części ceny zakupu powyżej 500 000 koron. Ponadto obniżył opłatę za paliwo.
Odpowiedzi na to co się dzieje, może udzielić raport w sprawie celów https://www.c40.org/ organizacji, zrzeszającej ponad 100 miast świata. Które wspólnie wdrażają nowa politykę i mierzą się z kryzysem klimatycznym.