Artykuł tłumaczony przez lektorów z norweski.online
W najbliższych tygodniach podczas szczytu klimatycznego w Glasgow ludzie z całego świata będą dyskutować o możliwych rozwiązaniach kryzysu klimatycznego.
Jaki będzie wkład Norwegii w globalną akcję charytatywną? Czy to naprawdę ma znaczenie, co robi Norwegia, kiedy inne kraje emitują znacznie więcej gazów cieplarnianych niż my?
Przyjrzeliśmy się liczbom, aby zrozumieć emisje w Norwegii i porównać je z innymi krajami.
To, co odkryliśmy, może zaskoczyć. Albo sprowokować. Albo zaangażować.
Dane powstały z pomocą Robbiego Andrew z Cicero i Global Carbon Project.
Różne sposoby obliczania
Zacznijmy od liczb, które są najczęściej używane. Poniższe kolumny pokazują, ile ton CO₂ emituje każdy kraj w swoich granicach. To właśnie te emisje starają się zmniejszyć każdy kraj, a liczby są zgłaszane do ONZ.
Usa – 4713 mill
Norwegia – 41 mill
Chiny – 10668 mill
Rosja – 1568 mill
Anglia – 329 mill
W porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi, Rosją, Chinami i Anglią, Norwegia emituje bardzo mało CO₂.
Nic dziwnego, że niektórzy uważają, że Chiny muszą przyspieszyć i obniżyć emisje.
Chiny to kraj, który emituje najwięcej CO₂ na świecie. W porównaniu z nimi wkład Norwegii jest minimalny, jesteśmy na 61. miejscu. Ale co się stanie, jeśli podzielimy emisje przez liczbę ludzi w różnych krajach? Wtedy Norweg pnie w statystykach.
Norwegowie wyprzedzają zarówno Chińczyków, jak i Brytyjczyków, kiedy dzielimy emisje na mieszkańca.
Rosja – 10,8 ton/ osoba
Usa – 14,2 ton/ osoba
Norwegia 7,7 ton/osoba
Chiny 7,4 ton/ osoba
Anglia 4,9 ton/ osoba
Ale to tylko jeden ze sposobów obliczania.
Pamiętaj, że liczby te dotyczą tego, co każdy kraj emituje w swoich granicach, wiec teraz odwróćmy sprawę: niektóre kraje sprzedają dużo ropy i gazu za granicą. Tak jak Norwegia. Powoduje to duże emisje poza własnymi granicami.
Norweskie emisje rozkładają się inaczej, jeśli porównamy emisje w ich własnych granicach z emisjami poza granicami kraju:
Emisje na własnych granicach w 2020 roku: 41 283 tony. Emisje na świecie z norweskiej ropy i gazu w 2020 r.: 507 346 ton
Emisje na świecie nie są rejestrowane w naszych statystykach. Ale co jeśli włączymy liczby do statystyk i zrobimy to samo dla wszystkich krajów, które sprzedają ropę i gaz innym? Wtedy Norwegia będzie 17. największym krajem emisyjnym na świecie. Następnie podzielimy przez liczbę mieszkańców w różnych kraje. Wyniki przedstawiają się następująco:
Rosja – 25,3 ton/ osoba
Usa – 15,2 ton/ osoba
Norwegia 93,6 ton/osoba
Chiny 6,0 ton/ osoba
Anglia 3,5 ton/ osoba
Obliczeni w ten sposób Norwegowie stają się gigantami emisyjnymi. Jesteśmy więksi od Chińczyków, Amerykanów, Rosjan i Brytyjczyków. Tylko mieszkańcy trzech krajów emitują więcej od nas: Kataru, Kuwejtu i Brunei.
Ale czy Norwegia naprawdę ponosi odpowiedzialność za emisje za granicą?
Prawo i moralność
Zgodnie z prawem Norwegia nie ponosi odpowiedzialności.
Każdy kraj jest odpowiedzialny tylko za emisje, które występują w jego granicach. To właśnie te liczby są zgłaszane ONZ i UE. I to właśnie te emisje kraje zgadzają się ciąć na szczytach klimatycznych, tak jak w Glasgow. Chociaż Norwegia nie ponosi prawnej odpowiedzialności za emisje, niektórzy uważają, że ponosimy za nie moralną odpowiedzialność. – Od dawna paradoksem jest, że Norwegia z jednej strony jest dużym eksporterem ropy, a z drugiej liderem w działaniach na rzecz klimatu, mówi badacz Bård Lahn z Cicero.
Jak twierdzi naukowiec, sposób, w jaki raportujemy emisje, umożliwia taką różnicę – Ale coraz trudniej jest utrzymać tę różnicę, właśnie dlatego, że wiemy, jak ograniczony jest globalny budżet węglowy – mówi Lahn.
Robbie Andrew (Cicero), który pomagał NRK w znalezieniu danych do wykresów, uważa, że odpowiedzialność klimatyczna kraju to suma emisji krajowych i eksportowych.
– Można na to spojrzeć na kilka sposobów. Wszyscy zastanawiają się, jaka jest odpowiedzialność kraju – mówi.
Uważa, że bogactwo zobowiązuje
Lider norweskiego Greenpeace, Frode Pleym, uważa, że Norwegia oszukuje siebie i resztę świata, mówiąc jedynie o ograniczaniu emisji w kraju.
– To właśnie Norwegia i kraje, które wzbogaciły się na ropie i gazie mają szansę i moralną odpowiedzialność za dodatkowe cięcia, mówi
Wraz z Natur og Ungdom Greenpeace pozwał Norwegię, ponieważ uważają, że jesteśmy odpowiedzialni za emisje powodowane przez norweską ropę i gaz za granicą. Pozew został utrzymany w Sądzie Apelacyjnym, ale odrzucony przez Sąd Najwyższy a teraz pozew został skierowany do Strasburga z nadzieją, że sprawa zajmie się Europejski Trybunał Praw Człowieka.
Główny nacisk należy położyć na własne emisje
Świat zgodził się, że zastosowanie mają emisje w granicach państw. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by wyznaczać inne rodzaje celów emisyjnych – tak uważa profesor Knut Einar Rosendahl z Norweskiego Uniwersytetu Przyrodniczego
– W Porozumieniu Paryskim w pełni możliwe jest uwzględnienie tego typu działań. Każdy kraj wybiera własny sposób cięcia emisji.
– Nadal uważam, że należy skupić się na własnych emisjach, ale cięcia w norweskiej produkcji ropy mogą posunąć światu mały krok we właściwym kierunku, mówi.
Minister Ropy Naftowej: – Musimy rozwijać przemysł naftowy
Norwegia nie ponosi odpowiedzialności za emisje za granicą pochodzące z norweskiej ropy i gazu. Tak mówi minister ds. ropy naftowej Marte Mjøs Persen (Partia Pracy)
– Nie zgodnie z porozumieniem paryskim. Jesteśmy odpowiedzialni za emisje, które mamy w sektorze norweskim.
Persen czuje się jednak również moralnie odpowiedzialna.
Czuję moralną odpowiedzialność, w kwestii tego że musimy przyspieszyć rozwój nowych zielonych technologii i zastąpić energię kopalną energią odnawialną. Norweski przemysł naftowy i gazowy ma dużo ważnej wiedzy: – Ludzie i technologia są dla nas ważni, aby dokonać zielonej zmiany. Zaangażowanie w rozwój branży pomoże doprowadzić do zmiany technologicznej.
Artykuł tłumaczony przez lektorów z norweski.online