– To po prostu okropne. Wszystko jest praktycznie zniszczone, mówi Jørn Hokholt.
Od ponad roku Jørn Hokholt wraz z żoną i siostrą toczy walkę o odzyskanie swojego domu wakacyjnego „Casa Elsa” w Torre del Mar w Hiszpanii.
Jørn Hokholt zakupił dom w Hiszpanii, gdzie z rodziną spędzał latem wakacje. Jednak zajmowanie się domem zdanie nie jest takie łatwe.
To jest powszechny problem w Hiszpanii. Hiszpańskie przepisy umożliwiają “okupowanie” domów. Jeśli “okupanci” przebywają na nieruchomości przez ponad 48 godzin i nikt nie zgłosił tego na policje – nie mogą zostać eksmitowani bez wyroku. Z reguły domy okupują ludzie biedni, którzy nie mają gdzie mieszkać. Ale są też siatki przestępcze, które wykorzystują prawo, które konstytucyjnie gwarantuje ludziom dach nad głową.
Nawet Hiszpanie boją się wyjeżdżać z własnych domów,by nie zostały one zajęte podczas ich nieobecności – mówi prawniczka Generoso,
– Ale kiedy to się stanie, wszystko jest niepewne. W Hiszpanii panuje wielkie polityczne nieporozumienie w tej sprawie, dodaje
Jørn Hokholt już wcześniej otrzymał informację, że ktoś przebywa w jego domu. Na wzgląd na sytuację pandemiczną – w tym roku rodzina Hokholtów nie był w Hiszpanii i sytuacje próbuje opanować zdalnie. Nielegalni mieszkańcy zajmowali posesje przez niespełna rok.
Udało się doprowadzić do tego, że “okupanci” opuścili mieszkanie Norwegów, ale nie można tego uznać za zwyciestwo w sprawie. Przed wyprowadzką mieszkający tam ludzie celowo zniszczyli wnętrze domu i zabrali ze sobą wszystko, co było cenne.
– Byliśmy przygotowani psychicznie, ale jest gorzej, niż się obawialiśmy, komentuje Hokholt oglądając zdjęcia domu, przesłane przez prawnika.
– Obawiam się, że zniszczenia są w rzeczywistości gorsze, niż widać na zdjęciach – pisze w e-mailu prawnik.
Wycieki wody, skradzione zlewy i urządzenia elektryczne, spalone ściany to tylko niektóre ze zniszczeń, które czekają na rodzinę.
Jak dotąd szkody oszacowano na około 700 000 NOK. Rodzina spodziewa się, że ta liczba jeszcze wzrośnie, po dokładnej analizie i oszacowaniu strat.
Norwegowie dwukrotnie walczyli z okupantami w hiszpańskim sądzie. Dwa razy sprawę przegrywali.
Ale około dwa tygodnie temu okupanci niespodziewanie opuścili Casa Elsa. Mimo to, że dom jest własnością Hokholtów, to norweska rodzina musiała czekać na zgodę sędziego by móc wejść do własnego domu.
W tym czasie – by znów nikt do domu się nie włamał i tam zamieszkał Norwegowie wynajęli strażników, którzy monitorowali nieruchomość.
– Nie mam słów na opisanie frustracji, którą poczuliśmy. Prywatność w Hiszpanii jest dla najemców, a nie dla nas, mówi Hokholt, który obecnie rozważa rozpoczęcie sprawy o odszkodowanie.
Rodzina Hokholtów nie zdecydowała jeszcze, co zrobić z Casa Elsa.
Jedyne, co jest na razie pewne, to to, że szkoda ich dużo kosztuje.
– Mówimy o kilkuset tysiącach koron. Trudno mi o tym myśleć, mówi Jørn Hokholt.
Ich ubezpieczenie domku wakacyjnego – jak się później okazało- nie pokrywa tego typu szkód.
– To na tyle powszechne zjawisko w Hiszpanii, że firmy ubezpieczeniowe zastrzegają, że może się to zdarzyć. Myśleliśmy, że jesteśmy dobrze ubezpieczeni, ale okazało się, że jednak nie- mówi Hokholt.
NRK kontaktowało się wcześniej z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, które stwierdził, że norweskie władze nie mogą pomagać Norwegom w sprawach z zakresu prawa prywatnego za granicą.
Źródło: NRK