Artykuł tłumaczony przez lektorów z norweski.online
Zarówno budynki, jak i samochody zostały uszkodzone, gdy w wyniku wybuchu skały odleciały na odległość do 150 metrów. Polityk Geir Frederik Sissener cieszy się, że znaleziony przez niego kamień w nikogo nie trafił.
– Od razu zdałem sobie sprawę, że coś poszło naprawdę nie tak – mówi konserwatywny polityk Geir Fredrik Sissener.
Siedział w swoim biurze w Industritoppen w Arendal, kiedy w środowe popołudnie podczas prac wybuchowych po drugiej stronie drogi coś się stało.
Sissener mówi, że słyszał, że na dach budynku, w którym siedział, spadły kamienie co przeraziło wszystkie osoby w nim przebywające.
Kiedy wyszedł na zewnątrz, aby zobaczyć co się stało, znalazł większy kamień tuż przy drzwiach wejściowych.
– Na szczęście dzisiaj nikt nie został ranny. Musimy się z tego cieszyć, mówi Sissener.
– To niepokojące, że coś takiego może się wydarzyć
Nikt nie został ranny, ale deszcz kamieni spadł na budynki i samochody znajdujące się w pobliżu.
Sissener uważa, że to niepokojące, że coś takiego mogło się wydarzyć.
– Jest wielu ludzi, którzy idą do i z samochodów. Musisz przeanalizować co się wydarzyło i zapobiec powtórce.
Proszą ludzi o kontakt
Do wypadku doszło w pobliżu parkingu, na którym zaparkowano kilka samochodów. Według agencji Agderposten, która jako pierwsza napisała o sprawie, zostało poszkodowanych ponad 15 samochodów.
Policja nie ma jeszcze dokładnych informacji.
– Nie sposób odpowiedzieć, ile samochodów zostało uszkodzonych. Dlatego prosimy ludzi o kontakt, mówi kierownik operacyjny w okręgu policyjnym Agder, Lars Hyberg.
Mówi, że w promieniu około 150 metrów spadł deszcz kamyków.
– Otrzymaliśmy wiadomość, że mówimy o kamieniach o wielkości od 2 do 5 cm – mówi Hyberg.
NRK próbował skontaktować się z dyrektorem generalnym firmy budowlanej, która stała za wybuchem, ale jak dotąd nie udało się to.
Źródło: NRK
Artykuł tłumaczony przez lektorów z norweski.online