Materiał przetłumaczony przez lektorów Norsk Nå
puling – pieprzenie, sex
å plyndre – rabować
bollemus – myszka (na pochwę)
en skjede – pochwa
knulle – pieprzyć
kuk – kutas
fitte – cipa
stake – chuj
melkesprut – wytrysk mleka
Obrabowany sex
Wakacje. Jeden z wielu Norweskich miłośników książek siedzi, i cieszy się lekturą powieści.
Lato jest po to, aby czytać, a tym razem ten konkretny czytelnik wybrał „Søsterklokkene” Larsa Myttinga. Powieść, którą uważał za absolutnie genialną… dopóki nie pojawiła się konkretna sekwencja. Scena, którą akurat ten konkretny czytelnik był tak oszołomiony, że opublikował ją na Twitterze – wraz z czymś, co można nazwać apelem do wszystkich pisarzy na świecie: Wytnijcie szczegółowe opisy seksu.
Marte Munkeli (bo ona jest tu tym czytelnikiem) najwyraźniej nie spodobało się przedstawienie stosunku płciowego opisanego przez Larsa Myttinga w XIX wieku. Ale nie tylko tego: w ogóle brakowało jej dobrych opisów seksu w książkach. W późniejszej dyskusji okazało się, że kilka osób się z nią zgadzało. „Czy naprawdę mamy jakieś dobre opisy w jakiejkolwiek literaturze?” napisał ktoś. „Nie pamiętam teraz, żebym coś przeczytał i pomyślał, że było to dobrze napisane”.
Najwyraźniej nie jest łatwo pisać o najbardziej intymnej rzeczy, jaką robimy. Ale czy pisarze naprawdę powinni przestać próbować?
- Cześć! mówi Marte Munkeli (nie sądziła, że jej tweet doprowadzi do telefonu z NRK). Niemniej jednak ma ciekawe wyjaśnienie, dlaczego myśli to, co napisała. – Często myślę, że język w książce zmienia się, gdy chodzi o seks. W innych miejscach płynie, ale potem przychodzą te opisy – i wtedy rytm i słowa często stają się takie… dziwne. To tak, jakby były napisane inaczej niż reszta książki. Dlaczego tak jest?
– Wiesz, że muszę zapytać Larsa Myttinga, co o tym myśli?
– O nie! – Musisz? Uwielbiałem tę książkę. To była tylko ta mała scena…
Spokojnie, Marte. Lars Mytting nie miał czasu porozmawiać, bo był na polowaniu. Może i dobrze, ale inny autor przeczytał tweeta i poprowadził debatę dalej na swojej stronie na Facebooku. Maria Kjos Fonn („Kinderwhore” i „Heroin chic”) zdecydowanie się nie zgadzała: „Czy należy odrzucić jedną z najpotężniejszych rzeczy w życiu, podczas gdy wszystko inne można szczegółowo opisać?” napisała. I w ten sposób rozpoczęła się lawina dyskusji.
Dobry pisarz potrafi pisać o wszystkim
– Właściwie nie rozumiem, dlaczego pisanie o seksie ma być trudniejsze niż o innych rzeczach.
Maria Kjos Fonn siedzi przed nią z filiżanką kawy i już sprawiła, że goście kawiarni przy sąsiednim stoliku nadstawili uszu. Dlaczego? Seks jest nadal sprawą prywatną. Zadziwiające, ale dzięki Bogu za to. Czy to dlatego opisanie go może być trudne?
– Tak, to intymne, mówi Kjos Fonn. – Ale życie wewnętrzne bohatera powieści również. Dlatego myślę: oczywiście, że można pięknie pisać o seksie!
Sama przeczytała kilka małych scenek we współczesnej literaturze norweskiej.
– Moja teoria jest taka, że niektórzy autorzy są w taki, czy inny sposób zahamowani. Może boją się, że to, co piszą, skojarzy się ze zwykłą pornografią. Ale czasami myślę, że chodzi też o oszukanie czytelnika.
Kiedy Kjos Fonn była nastolatką, przeczytała wszystko z literatury erotycznej, na co się natknęła. W efekcie dokonała ,,smętnego przeglądu”. Kiedy pisała swoją poprzednią powieść „Heroin chic”, po raz pierwszy uznała, że sama musi napisać sceny miłosne. Myślała, że to zabawne. Ale przede wszystkim: Ważne dla fabuły.
– W tej książce wchodzę głęboko w szczegóły i brudy. To odurzenie, zaburzenia odżywiania, upokorzenie i przesada. Dziwnie byłoby pominąć seksualność.
„Moje ciało poruszało się samo, opadało i unosiło się w kierunku jego głowy, potem leżało płasko i drżało w kapitulacji, aż prawie wystrzeliło, chwyciłam jego głowę aby móc się czegoś trzymać, przycisnęłam do siebie i siebie do jego, tak jakby mógł być bliżej, wejść we mnie, jakbym mogła się otworzyć i pochłonąć go całkowicie.” (Maria Kjos Fonn «Heroin chic», przekład własny)
– Ale, kontynuuje Kjos Fonn, – to co innego, jeśli piszesz o seksie dla samego seksu. Wtedy staje się on spekulacją.
Prawdopodobnie jest coś w tym, co mówi: że styl, nastrój i wydarzenia są decydujące w rozstrzygnięciu czy w ogóle pokazywać seks.
– Tak, sekret polega na tym, aby robić to dobrze.
Ale jak to zrobić?
Pisarz Jan Kjærstad nie wie.
O seksie nie da się pisać – twierdzi. – A to dlatego, że każdy ma inny gust. O niczym innym nie myślimy tak dużo i nie mamy aż tylu różnych opinii. Więc im bardziej konkretnie piszesz, tym gorzej wychodzi.
Kjærstad zaangażował się w dyskusję na facebookowym profilu Marii Kjos Fonn, gdzie zwrócił uwagę między innymi na to, że w okresie dojrzewania włączamy w literaturę prawie wszystko, co smakuje seksem. Tak, nastolatkowie lubią węszyć na półkach rodziców w poszukiwaniu smakowitych kąsków. Z drugiej strony dorośli – to twardy orzech do zgryzienia.
Mimo to Jan Kjærstad próbował. Pisał o czymś, co nazywa „metaforycznym” seksem. W jego powieści „Uwodziciel” poznajemy bohatera Jonasa Wergelanda wyposażonego w „magicznego penisa”. Oznacza to, że kiedy wsadza go w utalentowaną kobietę, zostaje zarażony jej talentem. Jeśli na przykład śpi z kimś, kto jest bardzo muzykalny, nagle sam się taki staje.
Cóż.
W 1998 roku autor autor Vetle Lid Larssen opublikował książkę „Antyseks”. Atakował ze wszystkich stron to, co uważano za „niekończącą się masą seksu”, zwłaszcza w mediach i reklamie, ale także w literaturze. Twierdził między innymi, że każda współczesna norweska powieść zawiera żałosne sceny seksu.
Nieszczęście jednak należało uczcić gigantyczną imprezą inauguracyjną; Lid Larssen wynajął audytorium uniwersyteckie w Oslo. A potem zaprosił swoich gości, wśród nich Jana Kjærstada: Który włożył garnitur i przyszedł.
Widownię wypełniło 600 widzów, mówi Kjærstad. – 550 z nich to kobiety. Najpiękniejsze panie w mieście.
Ale Lid Larssen miał podstępny plan: czytać na głos sceny seksu ze współczesnej literatury norweskiej. Dlatego zaprosił Jana Kjærstada. A potem stanął na podium i wyrecytował – wers zupełnie wyrwany z kontekstu:
,,Już w momencie gdy jego penis zetknął się z jej pochwą i wsunął się w nią, miał wrażenie chemicznej zmiany w swoim ciele; był wypełniony energią, uniesiony na innej płaszczyźnie, jak przez system hydrauliczny stworzony przez tarcie między penisem a pochwą. (…) i tak też dostrzegł pewien potencjał w swoim penisie; z jego pomocą mógł przerwać zamknięte kręgi umysłu i przeskoczyć na styczną, która prowadziła do czegoś zupełnie innego ”. (Jan Kjærstad / «Uwodziciel»)
Na reakcję nie trzeba było długo czekać: cała sala wybuchła. Zwłaszcza piękne kobiety: klepały się po udach i wyły ze śmiechu.
– To jedna z najbardziej wstydliwych rzeczy, w które się zaangażowałem – mówi Jan Kjærstad,
Natomiast Vetle Lid Larssen wspomina to wszystko jako bardzo uroczysty seans.
– Tak, tak, tak, Kjærstad był nawet w pierwszym rzędzie! Ale był w dobrym towarzystwie.
Kilku współczesnych pisarzy norweskich zostało potraktowanych w podobny sposób tamtego wieczoru. Lid Larssen nadal twierdzi, że dobrych opisów seksu brakuje.
– Bardzo trudno o tym pisać, bo to rzecz subiektywna. Sam nigdy tego nie robię.
– Ale w twojej debiutanckiej powieści “2” – Chcę przypomnieć, że była tam dość szczególna scena seksu, z babeczkami i kremem i tak dalej…
– Eheheh. Śmieje się Vetle Lid Larssen.
Potem przyznaje: – Tak. To prawda. To jedyny raz, kiedy o tym pisałem,
a potem dodaje – całkiem słusznie -:
– Właściwie sam powinienem być w “Antyseksie”
… Tak, teraz Lid Larssen będzie mógł posmakować własnego lekarstwa. Tutaj możesz przeczytać o tym, jak główny bohater Villiam wreszcie w spektakularny sposób traci dziewictwo – w chłodni w kawiarni:
Jęknęła, a ja wepchnąłem jej do ust i uszu kawałki banana, truskawki i czekoladę, i natarłem ją babeczką, wmasowałem to w nią wszędzie, wmasowałem, aż białe, mięsiste ciało było słodkie, gładkie i pełne śmietany i w środku sutki błyszczały jak brązowe jajka. (…) Potem odwróciłem ją i popchnąłem na zimną ceglaną ścianę. Tak stałem się mężczyzną”. (Vetle Lid Larssen / «2»)
japoński jalla
Jest coś w wyrywaniu scen seksu z kontekstu. Jeśli nie uzyskasz pełnego obrazu, większość opisów będzie prawdopodobnie wydawać się płaska i krępująca.
Jedną rzeczą jest literatura pisana w celu podniecenia czytelnika – na przykład trylogia „Pięćdziesiąt twarzy”. Ale co z tak zwaną literaturą „intelektualną”?
Brytyjski magazyn Literary Review od 1993 roku jest przyznaje nagrodę Bad Sex in Fiction – nagrody, która “uhonorowuje” najbardziej przerażający opis seksu w skądinąd dobrej powieści. Uroczystość zakończyła się w 2020 roku, ponieważ jury uznało, że ludzie – z powodów pandemicznych – mają już dość problemów.
Ale w przeszłości pewien odnoszący sukcesy Japończyk był kilkakrotnie nominowany: Haruki Murakami został przetłumaczony na ponad 50 języków, sprzedał miliony książek i otrzymał tyle nagród, że nie jest w stanie zmieścić wszystkich na swoim kominku.
Po prostu nie jest dobry w pisaniu o seksie. Pieprzy się często bez konkretnego powodu. Jeśli wygooglujesz “Murakami + sex”, pojawia się mnóstwo for z rozczarowanymi czytelnikami na całym świecie.
Ostatnio w 2018 roku Murakami był nominowany do nagrody Bad Sex in Fiction za następujący opis:
Mój wytrysk był gwałtowny, raz za razem dochodziłem. Nasienie wbiło się w nią i znów wypłynęło strumieniami, więc prześcieradło było całe przesiąknięte. Nie zatrzymałem tego. To było tak intensywne, że zacząłem się bać, że zostanę całkowicie opróżniony. I przez cały ten czas Yuzu spała bezgłośnie, bez zmiany oddechu. Ale jej pochwa zacisnęła się wokół mnie i nie chciała puścić. Jakby miała własną wolę, ścisnęła się mocno wokół mnie i chciała wycisnąć ze mnie całe nasienie”. (Haruki Murakami / «Morderstwo dowódcy»)
– Huff, wzdycha jeden z norweskich tłumaczy książki, Ika Kaminka (drugi to Yngve Johan Larsen). – Było tam tyle cycków i wytrysków, że czasami myślałam: ,,O boże!”
Nie rozumie, co przez lata stało się ze skądinąd utalentowanym pisarzem.
– Na początku lat 80. był bardzo dobry. Sceny seksu zostały przedstawione od wewnątrz, były namacalne i piękne. Ale teraz są głównie opisy kliniczne i szczegółowe, widziane męskimi oczami.
Nawiasem mówiąc, również mogą być trudne do przetłumaczenia. Ile masz norweskich słów, na przykład dla „szczeniak”? W każdym razie nikt nie może winić Kaminki za to, że Murakami się zagubił – przynajmniej na seksualnym froncie.
Ale dlaczego jest tak źle?
Przepis na lepsze – haha! mówi Maria Kjos Fonn, gdy widzi cytat Murakamiego. – Nasieniem płynące w gwałtownych prądach jest surrealistyczne – ale nie wystarczająco. Po prostu robi się dziwnie. Także to jak pochwa śpiącej kobiety staje się zwierzęciem z własną wolą.
Co więc musi zrobić biedny pisarz, żeby zrobić to dobrze?
– Myślę, że najważniejszą rzeczą jest żeby się odważyć, myśli Kjos Fonn. – Spróbuj pisać o seksie, tak jak piszesz o wszystkim innym! Uważaj na metafory i ewentualnie wypij kieliszek wina, żeby trochę odpuścić, hehe.
Dla niektórych pisarzy kieliszek wina to za mało.
Anne B. Ragde podjęła drastyczne działania, aby opanować opisy seksualne: w latach 90. pisała opowiadania erotyczne dla Cupid, Aktuell rapport i Vi Menn.
– Zrobiłem to, żeby zrozumieć, jak nie pisać o seksie. Rozpoznałam wszystkie frazesy; jak nazywają się genitalia, ruchy, metafory. To było bardzo pouczające!
Ponieważ była już uznaną pisarką kryminałów i miała nastoletniego syna, zdecydowała się pisać pod pseudonimem – najlepiej imieniem Edgar (od tyłu Ragde). Fabuła była często taka sama, jak w każdym niemieckim filmie b-porno: młody, muskularny hydraulik pojawia się, aby zmienić uszczelkę w domu dojrzałej kobiety w szlafroku – a potem leci jak zawsze. Na wiele sposobów, można by powiedzieć.
– Co sprawia, że te opisy są kiepskie?
– Wszystko jest opisane i nic nie jest pozostawione wyobraźni. W dobrej literaturze trzeba pamiętać, że czytelnik powinien to sobie wyobrazić, zinterpretować i być tym poruszony. A potem chodzi o ramy wokół. Intencja erotyczna powinna być uzasadniona.
W powieści Ragde „Nocne życzenie” spotykamy kobietę, która boi się miłości. Dlatego trzyma partnerów na dystans, mając jak najwięcej relacji seksualnych. Ragde uważa, że te sceny mają w tym kontekście swoją funkcję.
,,A potem był on tam. Tryskając, paląc i pompując ją, doszła w tym samym czasie. A w następstwie uderzyło ją, że orgazm był wielkim smutkiem, mimowolnym porzuceniem wszelkiej kontroli, z całkowitym zapewnieniem, że ten smutek wyląduje w koszu na śmieci, jeśli nikogo on nie obchodzi; zaczęła płakać”. (Anne B. Ragde / «Nocne życzenie»)
Ragde z łatwością demaskuje pisarzy, którym się to nie udaje.
To tak, jakby ktoś zakładał muszkę, zanim usiądzie do pisania o seksie. To po prostu nie działa. Pisząc takie sceny, pisz jak zwykle. Musisz przestać martwić się pornografią i myśleć o tym, co twoja rodzina by powiedziała.
(W rzeczywistości to syn Ragde czyta jej scenariusze, zanim wyśle je do wydawcy).
Czy naprawdę chcemy czytać o seksie?
W 2016 roku ukazała się dość sprytna książka zatytułowana „Kod bestsellerów”. Tutaj badacze Jodie Archer i Matthew Jockers badają tysiące najlepiej sprzedających się książek w ostatnich latach. Celem było sprawdzenie, co sprawia, że książki są bestsellerami i czy mają jakieś cechy wspólne.
Okazało się, że seks był w nich prawie nieobecny.
Łatwo wtedy jest pomyśleć, że takich czytelników jak Marte Munkeli jest więcej; czytelnicy, którzy nie potrzebują opisów tego, co inni ludzie robią sobie nawzajem, gdy są nadzy. Czytelnicy, którzy chcą po prostu cieszyć się książką.
Pomimo tego: literatura to życie. Więc wszystko musi być uwzględnione, prawda? Śmierć i rozkład, przemoc, smutek, gniew i przerażenie. Ale także to co dobre. Szczęście. Miłość. Wszystkie rzeczy, które sprawiają, że jest interesująco. Nie wspominając o głównym powodzie, dla którego większość z nas faktycznie istnieje: pożądaniu. Ktoś uprawiał seks. Nie jest pewne, czy to był dobry seks. Ale czy należy go pominąć w literaturze?
Nie. Drodzy norwescy autorzy: Nigdy nie przestawajcie zabierać do tych najniższych instynktów. My, czytelnicy, jesteśmy różni i nie zawsze dla wszystkich jest oczywiste, czy scena jest dobra czy zła.
Ale czasami jest nieskończenie piękna. Ja lubię tą:
„Pili kawę przed pójściem spać. Leżał i był na nią chciwy w nocy i dostał ją”. (Knut Hamsun/ «Plon pola»)