Podczas pierwszych parad równości ludzie chowali twarze w obawie przed rozpoznaniem. Teraz stały się one festiwalem narodowym.
Setki tysięcy ludzi na zatłoczonych ulicach. Ministrowie, policja, wszelkiego rodzaju ugrupowania i szczęśliwi młodzi ludzie – wszyscy w tym samym pociągu.
Nie. To nie żadne święto narodowe Norwegii. To sceny, które miały miejsce, gdy ruszyła parada równości w Oslo w 2018 roku.
– Seniorzy mówią, że żyjemy w „science fiction”. Nigdy nie wyobrażali sobie tego, kiedy szli na pierwsze parady, mówi liderka Stowarzyszenia na rzecz Różnorodności Płci i Seksualności (FRI), Inge Alexander Gjestvang.
Wiele się wydarzyło, odkąd po raz pierwszy zaaranżowano paradę w Norwegii.
To, co zaczęło się jako mała uroczystość z kilkoma aktywistami, przekształciło się w festiwal folklorystyczny.
I być może nie ma w tym nic dziwnego. Że ludzie świętują. Ale nie możemy zapomnieć o tym, jak wyglądała przeszłość – uważa Gjestvang.
Od Stonewall do Oslo
Musimy cofnąć się trochę w czasie. Tam, gdzie wszystko się zaczęło.
W nocy 28 czerwca 1969 roku nowojorska policja dokonała nalotu na bar Stonewall Inn.
W barze należącym do mafii – z klientelą wielu gejów i osób transpłciowych – takie naloty nie były wcale rzadkością. Ale tym razem nie wszystko idzie zgodnie z planem.
Policja napotyka opór, a rezultatem jest trzydniowe powstanie. Walki toczą się między policją a ludźmi ze środowiska queer.
Rok później- w 1970 roku – ulicą, na której wybuchło powstanie, odbywa się marsz. Uroczystość zostaje pierwszą zorganizowaną paradą gejów.
Powstanie Stonewall uważane jest za początek współczesnej historii. Jest zwiastunem tego, co dziś znamy jako „dumę”.
– Stonewall samo w sobie nie miało szczególnego znaczenia dla Norwegii, kiedy się wydarzyło. Z perspektywy czasu zyskało na znaczeniu dlatego, że stało się symbolem, mówi Bjørn Andre Widvey z Archiwum Skeivta.
Pierwsi w Norwegii
– Byliśmy bandą wolnych duchem i otwartych gejów, którzy zrobili plakat. Ale było nas nie więcej niż pięć lub sześć sztuk, wiesz, niewielu z nas odważyło się wtedy wyjść przed szereg.
Słowa należą do Kennetha Edwarda Brophy’ego. Pionier w historii norweskich gejów.
W 1972 usunięto zakaz homoseksualizmu z kodeksu karnego. Zaledwie kilka tygodni później, 17 maja, wystawiano plakat z napisem „pełne poparcie dla gejowskiej walki o wyzwolenie”.
Tym samym Kenneth stał za pierwszą publiczną demonstracją na rzecz praw gejów w Norwegii.
Dwa lata później Brophy odebrał swój plakat. Jest rok 1974, kiedy geje po raz pierwszy jadą pod własnymi hasłami 1 maja w pociągach w Oslo i Bergen.
W tym samym roku, w kilku miejscach kraju, po raz pierwszy na norweskiej ziemi naznaczone jest powstanie Stonewall.
– Od tamtego czasu jestem aktywistą – wyjaśnia 75-letni Brophy.
W kolejnym roku, podczas obchodów Stonewall w 1975 roku, obecni w Oslo idą pociągiem z Universitetsplassen do St. Hanshaugen. Według Widveya była to pierwsza parada praw gejów w Norwegii.
Działacz z Bergen Brophy dobrze pamięta, jak przebiegały pierwsze parady równości w Bergen.
– Podczas pierwszego podchodu większość z nas była osłonięta, żeby nikt nie widział, kim jesteśmy. Ludzie nosili transparenty z napisem „to może być twój syn lub twój ojciec”. Większość z nich ukryła twarze, ale niektórzy z nas byli całkiem odsłonięci, mówi.
W czasach, gdy homoseksualiści nieustannie doświadczali bicia, nękania i opluwania, można zrozumieć, że ludziom trudno było być queer. Ale Brophy dał na to wszystko zielone światło.
Chciał pokazać, że homoseksualizmu nie należy się wstydzić ani się bać.
– Wielu miało wypaczone myśli o gejach. Zależało nam na tym, żeby wyjść i powiedzieć, że nikomu nie zagrażamy. Zauważyliśmy, że kiedy ludzie zdobywali informacje i poznawali innych gejów, kiedy pojawiało się ich więcej, poglądy się zmieniały.
Zmiana w prawie
– Zdecydowanie najważniejszą rzeczą, jaka wydarzyła się w ciągu ostatnich 50 lat, jest dekryminalizacja homoseksualizmu w 1972 roku. Nie dlatego, że skazanych było tak wielu, ale dlatego, że był to ważny akt symboliczny, który wprawił w ruch koła do poważnych zmian – mówi Bjørna Andre Widveya.
A od 1972 r. zaszły poważne zmiany. Wraz ze zmianami w prawie coraz więcej osób miało odwagę ujawnić się. Jednocześnie zmienił się stosunek społeczeństwa do osób queer.
Widvey uważa, że ważne jest, aby podkreślić, że bycie gejem w dawnych czasach nie było niekończącą się historią cierpienia. Ale była ogromną tajemnicą. I tak było przez długi czas.
– Była może 1 osoba w zgromadzeniu która otwarcie była homoseksualna. Ale w latach 70-tych, 80-tych, a nawet 90-tych praktycznie nie było nikogo, kto by publicznie był gejem. Nie było aktorów, dziennikarzy ani nic. Praktycznie jedynie Kim Friele.
W 1982 roku Ministerstwo Spraw Społecznych usunęło homoseksualizm jak z listy choroby. W tym samym roku po raz pierwszy zorganizowano „dni gejowskie”, co dziś znamy jako paradę równości.
Od tego czasu parada pojawia się każdego roku. Na początek tylko w Oslo i Bergen. Ostatecznie także Stavanger i Trondheim. A dziś w prawie wszystkich zakamarkach kraju.
Kenneth Edward Brophy ma jasne wyobrażenie o tym, dlaczego para była i nadal jest ważna.
– Para równości zawsze była ważna, abyśmy byli widoczni. Widoczność jest bardzo, bardzo ważna. Pokazać ludziom, kim jesteśmy i że nie ma się czego bać. A jednocześnie dlatego, że ludzie, którzy są queer i niepewni siebie, mogą pomyśleć, że to nie jest takie szalone, aby wstać i odważyć się być sobą.
Kiedy duma przybyła do wioski
Minęło trochę czasu, odkąd Brophy stanął w kolejce ze swoim plakatem w Bergen. Ale ruch, któremu pomógł zapoczątkować, to jeszcze nie koniec.
Aktywiści gejowscy nie chowają już twarzy podczas parady. Raczej idą razem z resztą obywateli.
Ale zmiany zachodziły nie tylko w przeszłości. W rzeczywistości dopiero w ostatnich latach parada w Norwegii naprawdę urosła. Zarówno pod względem ilości uczestników, jak i rozpowszechniania.
– To, że parada stała się festiwalem folklorystycznym, należy do osiągnięć ostatnich dziesięciu lat. Jeszcze 15 lat temu było to malutkie wydarzenie a parku, na które przychodzili jedynie szczególnie zainteresowani. Udział reszty społeczeństwa w ogóle jest czymś zupełnie nowym. A to że rozprzestrzenił się na całą Norwegię? Wydarzało się to nie dalej niż 5 lat temu, mówi Bjørn Andre Widvey.
W 2018 roku Bygdepride po raz pierwszy zaaranżowano w Voldzie i Ørsta. Prezes zarządu Rune Sæbønes uważa, że ważne było podkreślenie, że wioska jest dla wszystkich. Że ludzie nie muszą przeprowadzać się do miast, żeby odważyć się być sobą.
– Inicjatywa pojawiła się, ponieważ społeczność kościelna chciała seminarium na temat tego, jak to jest być gejem. Pojawił się pogląd, że bycie gejem jest w porządku, dopóki żyje się w celibacie, wyjaśnia Sunnmøringen.
Hasło tej parady to „nie musisz uciekać ze wsi, aby być tym, kim jesteś”. Okazała się ona wielkim sukcesem.
– Otrzymaliśmy tak wiele dobrych opinii od osób queer, którzy mówili, że to dla nich niezwykle ważne. Dowiedzieć się, że byli ludzie, którzy wyróżniali się jako queer z powodu Bygdepride, aplikowali do University College z powodu Bygdepride, a nawet wrócili do domu z powodu Bygdepride. Daje to motywację do kontynuacji. Bygdepride tu zostanie, mówi Sæbønes.
Wierzy, że pokazuje to, jak ważna wciąż jest aranżowanie parad, nie tylko w miastach.
– Parada jest zarówno imprezą jak i protestem. Impreza jest ważna, aby pokazać miłość, radość i różnorodność, podczas gdy protest jest ważny, aby pokazać, że trwa walka.
Walka się nie skończyła
– Nawet jeśli wszystko pójdzie we właściwym kierunku, to i tak jest jeszcze spora droga, zanim będę mógł odwiesić kurtkę i powiedzieć, że sprawa załatwiona. Wciąż jest wiele powodów do walki.
Spotkaliśmy się z liderem FRI Inge Alexandrem Gjestvang w środku tegorocznego tygodnia równości.
– Jestem nieskończenie wdzięczny za walkę, który rozegrali seniorzy. Często przypominają nam, o ile lepsze rzeczy się stały, mówi.
Lider FRI przypomina, że środowisko queer obejmuje znacznie więcej, niż tylko gejów. I że jego stowarzyszenie ma jeszcze o co walczyć.
– Seksualność i to, że można kochać kogo się chce, zaczyna mieć bardzo dobry oddźwięk w społeczeństwie – mówi.
Wiele wskazuje na to, że ma rację. Ostatnie badanie Bufdira pokazuje, że lesbijki i geje twierdzą, że mają w Norwegii tak dobre warunki życia, jak heteroseksualiści.
Jednocześnie to samo badanie pokazuje, że osoby trans osiągają niższe wyniki w zakresie zdrowia psychicznego i że doświadczają dyskryminacji w znacznie większym stopniu niż reszta.
ZA DARMO – Nie tylko dla gejów
– Ankieta pokazuje, że przeszliśmy długą drogę, a jednocześnie przed nami jeszcze sporo do zrobienia. Jak wyjaśnia, najważniejsza dziś walka dotyczy płci, różnorodności płci oraz praw osób transpłciowych.
Gjestvang mówi, że nie zapomniał, że ludzie walczyli o to, by żył tak, jak chce dzisiaj. Uważa, że jego obowiązkiem jest zapewnienie, aby prawa i możliwości, które otrzymał, dotyczyły wszystkich.
Dziś stowarzyszenie współpracuje z kilkoma wiodącymi organizacjami. Między innymi Skeiv Verden, którego celem jest pomoc osobom queer z mniejszościowym pochodzeniem. Oraz z PKI (Organizacja Pacjentów ds. Niezgodności Płci), która działa na rzecz poprawy usług zdrowotnych dla osób transpłciowych.
– Walka teraz toczy się o te grupy, które zostały nieco zapomniane przez historię. Mówimy między innymi o osobach trans, mówi Luca Espseth.
Jest zastępcą szefa PKI i trans mężczyzną.
– Osoby transpłciowe nie mają dostępu do naszych podstawowych praw. Jesteśmy narażeni na bardzo dużo złości i przemocy. Jesteśmy wyśmiewani i fałszywie przedstawiani w norweskiej opinii publicznej. To prowadzi do tego, że ludzie mają uprzedzenia i złe nastawienie, a tym samym narażają osoby transpłciowe na jeszcze większą dyskryminację, uważa Espseth.
Gjestvang wspomina, że to osoby transseksualne stały na czele powstania Stonewall.
Chcemy społeczeństwa, w którym każdy może wieść dobre życie, bez względu na to, kim jest i kogo kocha. Musi to dotyczyć wszystkich.
Artykuł tłumaczony przez lektorów z Norsk Nå