Rozpoczynając tą smutną historię chciałbym wrócić do dnia 19 maja 2000 roku w Kristiansand, około godziny jak można wyszukać 22-23. Wtedy właśnie do domów rodzinnych nie wróciły dziewczynki Lena Sløgedal Paulsen i Stine Sofie Sørstrønen.
Naturalny instynkt rodziców rozpoczął wielkie poszukiwania, które swój finał miały po dwóch dniach pod powłoką sosnowych gałęzi. Tam właśnie grupa poszukiwawcza, w której skład wchodziła policja i wojskowi, odnaleźli ciała zaginionych. Był to teren rekreacyjny nazywany Baneheia, stąd potem nazwa sprawy, która zbulwersowała norweskie, skandynawskie, ale również światowe media.
W norweskich mediach pytano – ´Który chory diabeł mógł to zrobić´?
Wszystko rozpoczęło się, kiedy ofiary zbrodni spacerując napotkały na dwóch mężczyzn na rowerach, którymi byli Viggo Kristiansen i Jan Helge Andersen. To właśnie oni podając się za poszukiwaczy zaginionych małych kotków zwabili dzieci do bardziej zacisznego miejsca.
Sąd ustalił, że następnie kazano dziewczynkom rozebrać się i zostały one wykorzystane seksualnie przez Kristiansena. Drugi ze sprawców przyczynił się do
wszystkiego poprzez współpracę w podporządkowaniu dziewcząt, a następnie wykorzystanie seksualne jednej z nich. Kiedy Kristiansen zgwałcił Lene Sløgedal Paulsen postanowił ją zabić, dźgając ją trzykrotnie: raz w klatkę piersiową i dwa razy w szyję, przecinając jej prawą tętnicę szyjną. Drugi ze sprawców-Andersen, zabił drugą ofiarę, również rozcinając jej szyję. Po ukryciu ciał zabójcy skupili się na ustaleniu alibi, którymi miał być w wypadku jednego warsztat, a w przypadku drugiego bieganie.
Śledztwo nie było łatwe i tworzyło wiele siatek połączeń, które śledczy musieli sprawdzić. Po pierwsze był to rejon turystyczny, co wiązało się z uczęszczaniem obszaru przez wiele setek osób. Kolejnym aspektem był to obszar popularny wśród ekshibicjonistów i podglądaczy. Co więcej nieopodal znajdowało się również miejsce słynne wśród narkomanów. Wśród podejrzanych byli przestępcy seksualni przypisani do tego obszaru, narkomani, a nawet pacjenci zakładu psychiatrycznego. Wielowątkowość sprawy i zeznań, które często były podyktowane stanem psychofizycznym podejrzanych warunkował wielowarstwowość i zawiłość śledztwa.
Kiedy ostatecznie policja poprawnie wytypowała sprawców okazało się, że brak konkretnych dowodów uniemożliwia ich zatrzymanie. Tropem przewodnim do motywu związanego z dwoma sprawcami było przekonanie policji, że w sposób naturalny jedne osobie nie udałoby się kontrolować dwóch dziewczynek.
Dopiero po dopasowaniu DNA z włosów łonowych do Jana Helge Andersena (19 lat) zatrzymano go i zaczęto przesłuchanie. Początkowo 13 września trzymano go 48 godzin podczas których postawiono mu zarzut podwójnego zabójstwa.
Drugi ze sprawców Viggo Kristiansen (21 lat) został zatrzymany w tym samym czasie, początkowo bez konkretnych dowodów. Dzięki przesłuchaniu prowadzonemu przez Geira Hansena i zastosowaniu metody sugestii Andersen przyznał się do zabicia jednej z dziewczynek i wskazał sprawcę w postaci Kristiansena, jako zabójcę drugiej z nich. Zabójcy byli bliskimi kolegami i fakt wytypowania ich jako sprawców uwypuklała sytuacja, gdy byli widziani w pobliżu miejsca zbrodni.
W toku licznych przesłuchań wynikło, iż oskarżeni szczegółowo planowali gwałt i zabójstwo, do czego się przyznali. Jazda na rowerze w okolicach gdzie spotykają się rodziny, dzieci miało na celu wytypowanie przez nich przyszłych ofiar. Co ciekawe badania psychiatryczne zabójców wykazały poczytalność psychiczną i zdolność do stawienia się przed sądem.
23 kwietnia 2001 roku rozpoczął się proces sądowy obu mężczyzn i zostały im postawione przez prokuratora generalnego Tora Aksela Buscha identyczne oskarżenia, tj. gwałtu i morderstwa z premedytacją.
Kristiansen nie przyznał się do żadnego czynu Andersen przyznał się do jednego gwałtu i jednego morderstwa drugiego stopnia. Sąd finalnie przesłuchał aż 49 świadków.
Ciekawym jest również geneza psychologiczna sprawców. Matka Kristiansena opisywała go jako dziecko agresywne, z nieuzasadnionymi napadami złości, z dużymi problemami w szkole w kontekście emocjonalnym. W dalszej fazie nauki Kristiansen unikał szkoły i żadne oddziaływania nie przynosiły efektu. Prokurator, na podstawie dokumentacji, określił Kristiansena jako brutalnego psychopatę, który posiadał totalną obsesję na punkcie gwałtu i pornografii.
Andersen stosował ciągłą projekcję emocjonalną podczas procesu. Obwiniał za wszystko współoskarżonego, zmieniał wersje zdarzeń aby odciążyć siebie. Wszystko to skomplikowało wyważenie winy każdego z nich. Finalnie Viggo Kristiansen został uznany winnym wszystkich zarzutów i skazany na 21 lat
pozbawienia wolności. Jan Helge Andersen został uznany winnym jednego morderstwa i gwałtu i skazany na 19 lat więzienia. Sąd stwierdził, iż to właśnie Kristiansen był główną siłą napędową zbrodni oraz kreowania alibi. Co więcej sąd wyraził przekonanie, że Kristiansena „należy uważać za niebezpiecznego”, oraz że ma „ skłonności pedofilskie ”, „małą lub żadną możliwość poprawy” i że stanowi ´´niebezpieczeństwo ponownego popełnienia aktów przemocy i wykorzystywania seksualnego ”.
Bardzo dosadne i niepozostawiające wątpliwości jest podsumowanie wyroku przez przewodniczącego sędziów Asbjørn Nes Hansen: „Każda z ofiar została poddana ekstremalnemu brzemieniu, że została zmuszona do słuchania drugiej gwałconej i jęcząc z bólu. Lena musiała myśleć o tym, co się z nią stanie, gdy Stine Sofie była gwałcona. Po zabiciu Leny Stine Sofie musiała słyszeć oskarżonych kłócących się o to, kto ją zabije.
Jan Helge Andersen wyjaśnił, że Stine Sofie wzięła Lenę pod ramię, a później spojrzała na nią. Prawdopodobnie wtedy rozumiała, że Lena nie żyje. Jak stwierdził Sąd Okręgowy w swoim wyroku, nie jest możliwe zrozumienie strachu i cierpienia, przez które przeszły dwie dziewczynki, zanim ostatecznie umarły”.
Sprawa nazywana ´morderstwem Baneheia´ budzi mimo wszystko wiele kontrowersji już po ogłoszenia wyroku. Tyczy się to głównego oskarżonego Viggo Kristiansena. Same wątpliwości tyczą się między innymi prawidłowości rysu psychologicznego Kristiansena, opisanego jako ´bestię´, gdzie ponoć w sądzie podczas opisywania zbrodni miał wielokrotnie łzy w oczach i wykazywał rozpacz. Kristiansen okazał również współczucie i zrozumienie członkom rodzin ofiar.
Kolejnym aspektem jest materiał DNA, który według jednego z pracowników znikał z instytutu badań, następnie okazywało się, że cały czas w nim się znajduje. Finalnie instytut medycyny sądowej nie został zbadany w tej sprawie.
Kiedy w 2010r. władze odrzuciły wniosek o ponowne zbadanie sprawy, Kristiansen odwołał się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Od 2011r. Kristiansen cały czas próbuje licznych odwołań, po czym w 2014r. pozywa Andersena o fałszywe zeznania, ale sprawa zostaje oddalona. W między czasie problemy mają prawnik zaangażowany w sprawę, psycholog więzienny.
Uwidoczniony jest pewien splot zdarzeń, działań, których do końca nie można wyjaśnić, jeśli chodzi o bieg zdarzeń wiele lat po zbrodni.
W 2017r. wychodzi książka bardzo doświadczonego dziennikarza Bjørna Olava Jahra – „Morderstwa Baneheia. Dwie historie. Jedna prawda”. Co ciekawe autor stwierdza, że jedynym zabójcą był Andersen, a Kristiansen jest niewinny. W 2019r. oraz 2020r. norweska telewizja TV2 wypuszcza podcasty dotyczące Kristiansena, po czym zostaje oskarżana o stronniczość przez rodziny ofiar. W 2020r. Frederik Torp Pedersen, duński ekspert DNA, na prośbę Norweskiej Komisji ds. Przeglądu Procesów Karnych rozważa ważność dowodów DNA w powyższej sprawie i stwierdza, że są one za słabe aby przekonywująco potwierdzić liczbę sprawców.
Norweski Urząd Spraw Obywatelskich odrzuca opinię duńskiego eksperta. W 2021r. Dagsavisen sugeruje, że bieg całego kontekstu po sprawie przypominać
zaczyna pomyłkę sądową. Budzi to wiele opinii, kontrowersji oraz prowadzi do kolejnych wątków podważania śledztwa. Rodzi się wśród ludzi pytanie czy komuś zależy na Kristiansenie, czy to faktycznie niewinny człowiek?
W 2021 roku Civita (norweski liberalny think tank) publikuje swój podcast sugerując niewinność Kristiansena.
W 2021 roku Norweska Komisja Rewizyjna Spraw Karnych postanowiła wznowić sprawę przeciwko Viggo Kristiansenowi. Powodem są wątpliwości co do DNA, zeznania Andersena oraz ponowne badania alibi w postaci telefonu komórkowego. W ostatnich dniach dowiadujemy się również, że rodziny ofiar wzmacniają swój zespół kolejnym doświadczonym prawnikiem z olbrzymim doświadczeniem dochodzeniowym, w momencie gdy wątek zostaje wznowiony.
Sprawa mimo, że oprawcy zostali skazani do dzisiaj wydaje się być wielopłaszczyznowa.
Nie jest to obojętne wydarzenie również w aspekcie losu skazanych. Budzi wiele wątpliwości i pytań, jak również warunkuje przemyślenia dotyczące systemu prawnego i samych sądów. Nikt do końca nie wie co jest prawdziwym motywem ponownego rozpatrywania tej sprawy wobec jednego ze skazanych, ale także czy zasądzona wina jest podważalna. Ciężko jest określić stałe stanowisko prawne dotyczące Kristiansena bez jego ponownego rozpatrzenia, które jest zasądzone. Jedyne co w tej sprawie jest pewne to, że dwie dziewczynki straciły życie, a rodziny do dzisiaj rozdziera nieopisany ból.
Autor: Maciej Labuda