Pokazała brudną pościel i zużyte prezerwatywy. Teraz Tracey Emin tworzy kolejną atrakcję artystyczną Norwegii.
Tam, gdzie Kopenhaga ma swoją małą syrenkę nad wodą, Oslo wkrótce będzie miało swoją dużą matkę.
„Matka” będzie dziewięciometrową rzeźbą z brązu.
Będzie zlokalizowana od strony morza w nowym Muzeum Muncha i stanie się punktem orientacyjnym w stolicy Norwegii.
Ta, która tworzy ogromną, klęczącą postać kobiecą, jest jedną z najbardziej znanych i kontrowersyjnych artystek w Wielkiej Brytanii.
Kim właściwie jest babcia Muncha?
Stosunkowo trudny początek życia
W życiu Tracey Emin (58) nie ma rozróżnienia między „pracą” a „osobą”.
– Sztuka jest moją reakcją na życie – mówi.
To jedyny wywiad, jaki przeprowadza w związku z wystawą „Samotność duszy” (prace jej i Edvarda Muncha wystawiane są razem w nowym Muzeum Muncha).
Urodziła się w 1963 roku, 100 lat po nim.
Tracey i jej brat bliźniak Paul dorastali w spokojnym nadmorskim miasteczku Margate, na południowy wschód od Londynu. Na początku życia rodzina prowadziła hotel. Kiedy mieli siedem lat, hotel zbankrutował.
Ojciec był w rzeczywistości żonaty z inną kobietą i stale znikał by spotykać się z ze swoją drugą rodziną w Londynie.
Tracey Emin została zgwałcona jako 13-latka. Wkrótce potem opuściła szkołę.
Kolejne lata przepełnione były poczuciem braku oparcia w życiu. Zaczęła sypiać ze starszymi chłopcami – wczesne stosunki seksualne były powszechne w Margate, jak opowiedziała.
Miasteczko poza sezonem letnim było ponure i ciemne.
Okres dojrzewania jest ukazany między innymi w teledysku „Why I never became a dancer (Dlaczego nigdy nie zostałam tancerką)”, gdzie chłopcy w szkole krzyczą i wyzywają ją (wygwizdywanie, nazywanie dziwką).
To najlepszy sposób na poznanie Tracey Emin; większość biografii znajduje się w jej sztuce.
Przez pewien czas była bezdomna. Studiowała jednak sztukę i ukończyła studia magisterskie z malarstwa i grafiki w Royal College of Art (1989).
W 1995 roku wzięła udział w wystawie m.in. z Damienem Hirstem i Sarah Lucas. Byli kluczowymi nazwiskami w ruchu YBA (Young British Artists), wiodącej wówczas scenie artystycznej.
Tracey Emin skradła przedstawienie namiotem.
„Wszyscy, z którymi kiedykolwiek spałam 1963-1995” był dość zwyczajnym niebieskim namiotem, ale miał wszyte w środku imiona wszystkich 102 osób, z którymi dzieliła łóżko. (Praca została później zniszczona w pożarze.)
To nie była najbardziej odkrywcza praca, jaką kiedykolwiek zrobiła Tracey Emin. Kolejny szok, który zaoferowała w zacnej galerii sztuki:
Swoje brudne łóżko.
Zużyte prezerwatywy i pusta butelka wódki = sztuka
W 1998 roku myśląca przyszłościowo, zbuntowana artystka została porzucona przez swojego chłopaka.
Przygnębiona położyła się do łóżka – i została tam przez kilka dni. Nie jadła, piła dużo wódki i paliła papierosy. (I miała wizytorów, co wywnioskować można po prezerwatywach znajdujących się na jej pracy.)
Kiedy w końcu wstała, spojrzała w dół na tandetne łóżko. I zdecydowała, że to sztuka.
„My Bed” Tracey Emin zostało pokazane w Tate Gallery w Londynie w 1999 roku i znalazło się na krótkiej liście do nagrody Turnera (najsłynniejszej nagrody artystycznej w Anglii). Łóżko nie wygrało, ale zdecydowanie zyskało najwięcej uwagi.
Ostatni raz sprzedano go na aukcji w 2014 roku, cena zakupu wyniosła 30 mln koron. Właścicielem jest hrabia Christian Dürckheim, ale praca znajduje się w Tate Gallery.
Obecnie łóżko zostało wypożyczone przez Muzeum Muncha w Oslo.
Ale wtedy. Jedną rzeczą jest namalowanie ich wewnętrznych demonów i ich miłosnego smutku. Ale kiedy sztuka to brudne prześcieradła, a jednocześnie poplamione majtki na podłodze pustych butelek … to tutaj wyraźnie wchodzimy w skalę intymności.
– Czy bycie tak otwartym na temat tego, jak się czujesz w życiu coś kosztuje?
– Oczywiście, że to kosztuje. Wiele osób uważa to za krępujące. I wrażliwe. Ale czasami okazujesz to uczucie tak bardzo, że tak jakby cię opuszcza, stoisz na zewnątrz i obserwujesz, mówi Tracey Emin.
Następnie możesz zapytać: Co 23-letni przeżuty papierek może zrobić w wielkim salonie najważniejszego norweskiego artysty Edvarda Muncha?
Tak, to wina/zasługa Kari J. Brandtzæg. Jest kuratorką, która wpadła na pomysł połączenia Emina i Muncha.
– Jedna z najważniejszych artystek naszych czasów
– Widziałam jej pierwszą dużą indywidualną wystawę „I need art like I need God” w 1997 roku. Już wtedy myślałam, że ona i Munch mają coś wspólnego, mówi Brandtzæg.
Z Tracey i Edvardem wszystko jest jak życie i śmierć, sztuka jest dla nich tak ważna.
Kuratorka podkreśla odwagę poddania się, wykorzystania własnego wewnętrznego chaosu do stworzenia czegoś, w czym wielu może się rozpoznać. Tutaj Emin od lat 90. dokonuje przełomu.
– Jest jedną z najważniejszych artystek naszych czasów – mówi kuratorka.
– Otworzyła rodzaj nowej kobiecej brzydoty. Zdrada seksualna i poszukiwanie miłości.
Tematycznie Emin spędziła dużo miejsca na przetwarzaniu wychowania, pragnień seksualnych, nadużyć, niepłodności. Ale także: Samotność i starzenie się.
Kiedy Muzeum Muncha skontaktowało się z brytyjskim artystą, okazało się, że połączenie Emin + Munch było już silne.
Zainspirowana Munchem, prowokacyjnie prywatny
Tracey Emin po raz pierwszy spotkała Muncha w książce jako 17-latka.
Artysta David Bowie zainteresował ją austriackim malarzem Egonem Schiele (znanym m.in. z intensywnych autoportretów). Czytając o nim, znalazła filmy Muncha „Taniec życia” i „Życie i śmierć”.
– Od razu zrozumiałam, co chciał powiedzieć.
Wierzy, że wielkość Muncha polega na tym, że przedstawia uniwersalne emocje, z którymi wszyscy możemy się utożsamić.
– Zazdrość to zazdrość, nienawiść to nienawiść, strach to strach. I tak dalej.
Mówi o Munchu jako o starej znajomości. Napisała o nim rozprawę (zatytułowaną „My Man Munch”). W 1998 roku stworzyła wideo-arty na jego molo w Åsgårdstrand („Homage to Edvard Munch and all my dead children”).
Na autoportrecie z 2000 roku siedzi i wciska sobie brytyjskie funty między nogi. Wtedy przełom stał się faktem.
Od tego czasu Tracey Emin wyrosła na artystkę, która cieszy się statusem gwiazdy listy A i lata prywatnymi odrzutowcami.
Zdjęcia z czerwonego dywanu są liczne, imprezy legendarne. Prace nadal są odkrywcze, natarczywe i bardzo osobiste.
I oczywiście spotkała się z krytyką. To nie jest dla wszystkich.
„My bed”, które przyniosło jej sławę, było kiedyś wyśmiewane i spisane jako nudne i wulgarne. (Trochę tak, jak Edvard Munch, któremu niektórzy krytycy na początku kazali zrezygnować z kariery artystycznej.)
Łóżko jest teraz wystawione razem z obrazem Muncha „Śmierć Marata”. Naga kobieta stoi prosto w górę i w dół przed czymś, co wygląda jak krwawiący, martwy facet na łóżku.
Nagie panie są szeroko stosowanym motywem obu artystów. Właśnie tutaj Tracey Emin ma czuje pewne różniące między nią a swoim wielkim idolem.
Problem pochwy Muncha
Sądzi, że w płci żeńskiej jest coś, czego nie do końca rozumie .
– Jak ma coś przed sobą, potrafi fantastycznie wszystko namalować. Ale jeśli chodzi o pochwę… może jest przestraszony, zawstydzony czy coś. Nigdy nie będzie dobrze!
Tracey Emin śmieje się.
W wizualnym świecie Muncha nie brakuje kształtów przypominających waginę, ale może nie sądził, że ma na w tym miejscu umieszczać szczegóły?
Być może dlatego, że Munch – w jej interpretacji – był dżentelmenem.
– Picasso i wielu innych artystów w tym czasie było ze swoimi modelami, to było takie powszechne. Ale Munch był pełen szacunku, mówi Emin.
(W biografii Muncha „Zbliżenie geniusza” Rolf Stenersen pisze, że Edvard Munch był najpopularniejszym malarzem wśród nagich modelek w Oslo. Był opiekuńczy, uprzejmy i dobrze płacił – do 20 koron za godzinę!).
Edvard Munch był lepszy w portretowaniu nagich ludzi swojej płci, uważa Emin.
– Naprawdę nie bał się penisów. Na wpół wzniesiony, czasami… malował wielu wysportowanych młodych mężczyzn na plaży nad fiordem.
Emin zawsze uważała, że istnieje duża szansa, że Munch był gejem, co jest rzadką (ale nie do końca nieznaną) interpretacją jego sztuki i życia. Ona już w to nie wierzy.
Podobnie jak Edvard Munch, Tracey Emin nigdy nie miała własnych dzieci. Miała dwie aborcje (pierwsza była wyjątkowo trudna, ponieważ nikt nie wiedział, że spodziewa się bliźniaków).
Niepłodność i aborcje są opracowywane w sztuce. Na przykład w pracy „Feeling pregnant III” wystawia szpitalną koszulę z operacji.
W ostatnim roku znowu było dużo szpitali.
Od odrzutowego życia do wyroku śmierci
Tracey Emin nie wzięła udziału w otwarciu Muzeum Muncha w październiku, była w domu w swoim obecnym łóżku. Jej osobisty asystent i najbliższy przyjaciel Harry Weller spacerował wśród odświętnie ubranych ludzi z Tracey podczas wideorozmowy.
Była w piżamie, tak jak w ogromnym dziele sztuki składającym się z selfie. Niektórzy goście niepewnie machali do ekranu.
– Wcześniej byłam w Norwegii przez cały tydzień otwarcia. Przywiązana, skąpana we fiordzie, przylatujący przyjaciele. Teraz jestem w domu z kotami. Moje życie naprawdę się zmieniło, podsumowuje 58-letnia Emin.
– Boisz się starości?
– Nie. Po tym, jak w zeszłym roku zachorowałam na raka i powiedziano mi, że nie dożyję do przyszłego roku, wszystko jest premią, mówi.
Rak był agresywnym rakiem pęcherza moczowego z rozprzestrzenieniem.
Po rozległej i ryzykownej operacji usunięcia m.in. pęcherza moczowego, cewki moczowej i macicy jest wolna od raka. Ciało jest nadal oznakowane.
Wystawa „Samotność duszy” rozpoczęła się przed atakiem choroby. Ale jest tu dużo łóżek, sypialni i rozkładanych ciał.
Tracey Emin wyjaśnia.
– Tyle się dzieje w łóżku, prawda? Śpisz, śnisz, płaczesz, pływasz w basenie, jesteś chory. Umierasz. W łóżku jesteś wrażliwy i chroniony.
Ten mebel zaprowadził dziewczynę z Margate dalej w sztuce, niż ktokolwiek mógłby przewidzieć.
Kobiecy geniusz
Życie kobiety to otwarcie wystawy w nowym muzeum genialnego Muncha.
Coś się wydarzyło przez 100 lat.
– Czy artystki i artyści osiągnęli dziś ten sam status?
– Nigdy, przenigdy nie słyszałeś, żeby ktoś był nazywany „kobiecym geniuszem”. Geniusz to zawsze mężczyzna. Przed nami długa droga, chociaż wszystko się zmienia, mówi Tracey Emin.
Ona sama raz po raz przekracza granice. Kilka lat temu kupiła duży budynek w Margate, tu ma pracownię. Po jej śmierci miejsce to stanie się muzeum.
Teraz budowa „Matki” po raz kolejny ruszyła po covidzie.
Mówi, że ważne jest, aby dobrze wykorzystać swój czas.
– Moje życie powinno mieć sens. To najważniejsza rzecz.
Wkrótce Tracey Emin odciśnie swój ślad w sąsiedztwie Edvarda Muncha na dobre.
PS. W zupełnie nowym Muzeum Muncha jakieś 23-letnie śmieci leżą na dywanie. Możesz tego nienawidzić, możesz lubić.
Ale możesz pomyśleć też:
Twój najgorszy dzień może być bardzo cenny. Jeśli odważysz się pokazać, jak to naprawdę jest.
***
Więcej o „Matce” nadchodzącej w 2022 r.
„Matka” jest odlana z brązu w czterech częściach. Zostaną przetransportowane łodzią do Oslo, gdzie zostanie zamontowana rzeźba. Odsłonięcie nastąpi w czerwcu 2022 roku.
Pomost Inger Munch, na którym będzie stała, jest częścią stołecznej promenady portowej.
Posąg usadowi się na małej łące z dzikimi kwiatami i roślinami zaczerpniętymi z klimatu i nadmorskiego krajobrazu Oslo.
Dziewięciometrowa rzeźba będzie największą, jaką Tracey Emin zrobiła do tej pory w swojej karierze. Rzeźba wygrała międzynarodowy konkurs artystyczny w 2018 roku, związany z obszarem wokół nowego Muzeum Muncha.
Wystawa „Samotność duszy” potrwa do 2 stycznia. Krytyk NRK, Mona Pahle Bjerke, nazywa to „mrocznym i jednocześnie afirmującym życie” – możesz przeczytać pełną recenzję tutaj.