Czy nie ma tu nikogo, kto mógłby wziąć odpowiedzialność za ten chaos? Czy nadal wolno im niszczyć ludzi?
Zapytałem na stronie AAP na Facebooku o doświadczenia z NAV Fredrikstad, a tam są wszyscy, od pielęgniarek pomocniczych, pracowników sklepu i urzędnika, który mi odpowiedział. Kilku pozwało NAV i wygrało, ale dla wielu wciąż jest to ta sama historia. Wiele lat zajęło im otrzymanie świadczeń socjalnych, kiedy nie mogli pracować lub byli na to zbyt chorzy. Ale byli nadal zbyt zdrowi dla NAV.
Po przeczytaniu wszystkich tych historii, wielu rozdzierających serce, widzę, że wspólnym mianownikiem dla wszystkich nie są decyzje czy problemy, ale szacunek. Ludzie stracili domy i mieszkania, nawet dzieci.
Przeszli od potrzebowania pomocy, aby dostać się do pracy, do niepełnosprawności po wielu latach bycia częścią systemu NAV. Brak szacunku i poczucie całkowitej bezwartościowości. A to podczas spotkania z kimś, komu naprawdę powinniśmy ufać.
Po kontakcie z NAV diagnozuje się wręcz zespół stresu pourazowego. A co to do diabła jest?
Czy nie ma tu nikogo, kto mógłby wziąć odpowiedzialność za ten chaos?
Czy nadal wolno im jawnie niszczyć ludzi? Zdumiewa mnie, ile żyć NAV ma na sumieniu. Chodzi o coś tak prostego, jak szacunek. Gdzieś po drodze w tej edukacji musi brakować pewnych dziedzin zajmujących się ludźmi i ludzką godnością.
Każdemu zdarza się, że znikają papiery, nieustanna zmiana pracowników opieki społecznej i poczucie bycia tak małym i tak mało wartościowym, że szok. Osoby prowadzące sprawy, które przepraszają za niewielką wiedzę, trudny system i obwiniają się nawzajem. Zrzucają to na osoby z innych działów, ale wszyscy pracują w NAV.
A dla nas, którzy potrzebują NAV, sramy, do którego działu należysz. Nie przejmujemy się tym, kto ponosi winę za utratę aplikacji lub ignorowanie czegoś. Nie interesuje nas, kto jest winny, ale interesuje nas kto weźmie na siebie odpowiedzialność. Dbamy o to, kto nas zobaczy. Zobacz nas jako istoty ludzkie.
Dla ciebie jestem tylko nieznaczącym elementem twojej wielkiej układanki, ale dla mnie to od ciebie jestem teraz uzależniony.
W ciągu trzech miesięcy prawdopodobnie kontaktowałem się z dziesięcioma różnymi osobami, a w zeszłym tygodniu zadzwonił ktoś, kto powiedział, że nagle znalazła moją aplikację!
Gdzie na świecie to znalazła? W tej samej rozmowie powiedziała, że mogę odpuścić i wypić w ten weekend kieliszek wina, a ona to ogarnie. W jej ustach: „Straszne, że nie miałem wynagrodzenia przez 3 miesiące”.
Wypij kieliszek wina?? Poważnie?!
Jestem bardzo zdenerwowany, kiedy czytam, że ludzie wygrywali sprawy przeciwko NAV wiele lat temu z dokładnie tymi samymi wyzwaniami i problemami, jakie wielu z nas ma dzisiaj z NAV. Gdzie NAV zwraca się do mediów i mówi, że wszystkie procedury powinny zostać poddane rewizji.
To znaczy, że nic się nie zmienia? Pokazują tylko, że niczego nie zauważają.
Nadal jest tak samo mało szacunku wobec ludzi którzy proszą i potrzebują ich pomocy.
Dla mnie, który jest w środku tego i który widzi cały ten bałagan, wydaje się to wielkim żartem.
Wiem, że wiele osób uważa, że naprawdę nie może być aż tak źle. Ja też tak myślałem, a jednocześnie chciałem wierzyć, że to niemożliwe. To, co należało zrobić w wyznaczonym terminie, zostało faktycznie przez nich zrobione. Niestety tak nie jest.
W przyszłym roku są wybory i myślę, że ważniejsze niż kiedykolwiek jest prawidłowe głosowanie. Zrozum, na co głosujesz.
Chorym w pewnym momencie możesz być ty – to możemy być my wszyscy! Nie życzę nikomu stać się częścią systemu, jakim jest on dzisiaj….
To sprawia, że jestem niesamowicie zmęczony, zniechęcony i znudzony. I nie wiem już, z kim się skontaktować … Po wysłaniu setek e-maili, aby spróbować przenieść się i znaleźć w NAV do kogoś, kto wie, co oznaczają moje decyzje, nie mam już pomysłów. Więc muszę siedzieć i czekać.
Ostatnią odpowiedzią było to, że teraz wszystko trwa dłużej, skoro musieli wziąć wolne… Korona, urlopy, dużo do zrobienia, była standardową odpowiedzią od trzech miesięcy i w ten sposób trwa to jeszcze dłużej.
Na Boga, lepiej żeby przed Bożym Narodzeniem się ruszyli…