Na facebooku i na tik toku można znaleźć zdjęcia, na których widać, że w Polskich kantorach nie wymienimy już korony norweskiej. Niektóre koncerty sa odwoływane, ze względu na niski kurs korony i nieopłacalność przedsięwzięć. Zakupy w Polsce stają się koszmarnie drogie.
O co chodzi? Dlaczego? Poświęć 5 minut, a się dowiesz.
Już przyzwyczailiśmy się do wojny na Ukrainie, zakończenia pandemii, cen prądu, paliw i żywności, wysokie odsetki od kredytów. To nasza nowa codzienność. Ale dla nas Polaków, teraz w maju i czerwcu ważne są pieniądze. To czas kiedy kończymy pracę i wracamy do kraju, wyjeżdżamy na wakacje, kupujemy domy itd.
Ważny dla nas jest kurs korony. Było źle kiedy kurs był ok 42 groszy za koronę, a obecnie jest między 35 a 39 groszami plus koszt przewalutowania, to sprawia, że korona stała się prawie bez wartości w Polsce. Ale czemu tak się stało i i jak długo to potrwa?
Stało się tak z wielu powodów. Jednym z nich jest zasilenie zyskami z wydobycia ropy funduszu olejowego. Dziś Norges Bank ograniczył sprzedaż koron do 1,3 miliarda dziennie. Norges Bank sprzedaje ogromne ilości koron na rynku w celu wymiany na obcą walutę, która jest przekazywana do Funduszu Naftowego, aby pieniądze mogły być inwestowane za granicą. Oczekiwano większego ograniczenia, ale tak się nie stało.
Korona osłabiła się jeszcze bardziej po tym, jak Norges Bank obniżył dzienną sprzedaż koron tylko o 100 milionów w czerwcu. To może oznaczać kolejne podwyżki stóp procentowych. Po co? Aby sprawić, by ludzie (tacy jak ja i ty i duże ryby zwani inwestorami) nie pozbywali się korony, a ją zatrzymali lub obracali nią, na miejscu. Ale to nie jest jeszcze interwencja na rynku!
Ale czy to coś niespodziewanego?
W ubiegłym roku korona osłabiła się o prawie 20 procent zarówno w stosunku do euro, jak i dolara. Tak, w wakacje trzeba było wydać dużo koron by zrobić zakupy za granicą. W tym roku będzie to jeszcze droższe. Oznacza to, że zakupy w krajach, które używają walut (PLN, USD, EUR itd), lub podróżowanie do nich, kosztują nas więcej. W zamian za to łatwiej będzie nam sprzedawać nasze (norweskie) towary za granicą.
Słaba korona utrudnia również obniżenie inflacji. Gdy Norges Bank na początku maja podniósł stopy procentowe do 3,25 proc., prezes banku centralnego wyraźnie powiedział, że jeśli korona pozostanie słabsza niż oczekiwano, może być konieczna podwyżka stóp procentowych. Wcześniej Norges Bank szacował szczyt stóp procentowych na 3,5 proc. Dziś już wiemy, że stopy wzrosną (to znaczy, że za chwilę nasze kredyty, paliwa i wszelkie koszty znowu się podniosą). Główny ekonomista Kjersti Haugland z DNB Markets uważa, że samo osłabienie sprzedaży korony wyznacza jasne wytyczne dla rozwoju stóp procentowych.
Uważamy, że to zawirowanie będzie trwało dla korony norweskiej przez całe lato, pisze w analizie analityk Nordea Markets, Dane Cekov.
Dodaje, że kurs korony do euro może latem wzrosnąć do 12,30 NOK, ale nie można wykluczyć jeszcze większego osłabienia. W chwili pisania tego tekstu jedno euro kosztuje 12,1 NOK.
Ale jak nie interwencja to co się dzieje?
Sprzedaż koron jest w dużym stopniu kompensowana w czasie, przez zakupy koron przez koncerny naftowe w celu zapłaty podatku, ale ze względu na wielkość tych transakcji (rekordowe zyski z handlu), mogą wpływać na kurs korony, zwłaszcza że wymiany niekoniecznie pokrywają się w czasie. Tegoroczna sprzedaż koron odzwierciedla bardzo wysokie ceny ropy i gazu w 2022 roku (było duży zysków), ponieważ w pierwszej połowie roku koncerny naftowe płacą podatek naftowy od dochodów z ubiegłego roku. Z reguły Norges Bank starał się wygładzić transakcje koronowe przez cały rok, aby uniknąć niepotrzebnych niepokojów na rynku walutowym. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy nastąpiły jednak niezwykle duże zmiany.
W październiku dziennie sprzedawano 4,3 miliarda koron dziennie. To pokazuje jak duże jest obecne ograniczenie. Już 30 września 2022 roku ostrzegano przed znacznym osłabieniem się korony, a więc sytuacja nie jest niczym niespodziewanym.
To uderzy po kieszeni.
Tak, to wszystko oznacza, że obecnie wydamy dużo więcej koron by wysłać pieniądze rodzinom w Polsce, więcej zapłacimy za wakacje, ale za chwilę, oznacz to także wzrost kosztów na miejscu. A przecież w tym roku także firmy notują ogromne zyski i już od września zobaczymy jak bardzo historia sie powtórzy.